sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 19 "To nie może być prawda!"

W poprzednim rozdziale:
" Wsiedliśmy i ruszyliśmy do domu."
UWAGA! Ten rozdział zawiera sceny 18+, czytasz na własną odpowiedzialność!!!
Uff, nie ma to, jak w domu. Leżę właśnie na łóżku w sypialni i piszę wiadomości z Ashley i Monicą. U nich nic ciekawego się nie wydarzyło. Po staremu. Nie obyło się także bez tego, abym nie opowiedziała o sytuacji z Jeff'em i Niną dzisiaj. Dziewczyny musiały kończyć, więc leżałam i gapiłam się bezczynnie w sufit. Nagle do pokoju wszedł Harry ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Podszedł do mnie i włożył rękę pod mój krótki top ujmując dłonią moją pierś. Miły dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Oj, ja już wiem, co chodzi Harry'emu po tej jego głupiej główce, no ale właściwie mu to obiecałam.
- Chyba mi coś kochanie obiecałaś? Czyż nie? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Hmm... Nic sobie nie przypominam, abym Ci coś obiecywała. - przystawiłam palec pod brodę i uniosłam głowę do góry zastanawiając się.
- Livcia, nie pogrywaj ze mną, bo Cię tak zerżnę, że jutro nie wstaniesz. - pogroził mi palce, a ja się zarumieniłam na jego dobór słów.
- Ale co ja takiego robię? - uniosłam ręce w geście obronnym.
- Oj już dobrze wiesz. - zaśmiał się. - Obiecałaś, że poprawisz mi humor. - sunął ręką coraz wyżej i wyżej, aż w końcu doszedł do moich fig.
- Ale, jak widzę to masz świetny humor. - zaśmiałam się, a Hazz nagle zdjął ze mnie figi, a później spódnicę.
- Tylko dlatego, że wiem, co będziemy robić. - uśmiechnął się cwaniacko, po czym niespodziewanie wbił we mnie swój palec wskazujący.
Jęknęłam z podniecenia, a Harry mnie pocałował mocno i namiętnie. Chwilę później dołączył drugi palec. Poruszał nimi szybko i dokładnie. Wygięłam plecy w łuk, ponieważ Harry trafił w mój punkt G.
- Harry, ja.... do.... dochodzę! - krzyknęłam.
- Poczekaj. - Hazza wyjął swoje palce, a ja nie zrozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie zdjął swoich bokserek i mojej spódnicy. Pocałował mnie i wbił się we mnie niespodziewanie. Jęknęłam w jego usta, na co zamruczał.
- CHOLERA, HARRY!!! - krzyknęłam, kiedy zaczął poruszać się coraz szybciej, dzisiaj nie mamy 'waniliowego seksu'.  Już nie mogłam dłużej wytrzymać i wygięłam plecy w łuk i doszłam.

 Chwilę później poczułam ciepło roznoszące się we mnie. Hazz wyszedł ze mnie i poszedł pod prysznic. Ubrałam moje figi i z powrotem położyłam się na łóżku, jeśli mam być szczera ten seks podobał mi się bardziej od pierwszego. Harry, wyszedł z łazienki, z jego włosów skapywała jeszcze woda. Skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Ale poczułam uścisk na nadgarstku. Harry odwrócił mnie, że stałam z nim twarzą w twarz. Pocałował mnie delikatnie i czule, a ja oddałam pocałunek. 
- Podobało się? Nie przegiąłem? - spojrzał mi w oczy zmartwiony.
- Było nawet lepiej niż za pierwszym razem. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go przelotnie.
*Następny dzień*
Obudziłam się bez Harry'ego, ponieważ pojechał do swojej firmy, nawet nie wiedziałam, że jakąś ma. Będę musiała go o to spytać, ale wczoraj kiedy mi o tym mówił nie miałam siły, aby go wypytywać. Nie jestem typem zazdrosnej dziewczyny, chociaż czasem jestem, bo gdy idziemy przez miasto widzę, jak kobiety rozbierają lub pożerają go wzrokiem, a na mnie patrzą złowrogo. Zdarza się, że nawet kobiety, które już mają mężów czy chłopaków obok siebie zabijają mnie wzrokiem. A tak na marginesie to dzisiaj wypada mi, aby się zaczęło morze czerwone, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Przerwałam moje rozmyślenia, ponieważ usłyszałam dzwonek mojego telefonu, czyli "Austin Mahone - Secret". Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej przyjaciółki. Szybko przesunęłam palcem po zielonej słuchawce.
- No hejka, co tam? - zapytałam śmiejąc się.
- Mogę dzisiaj wpaść do Ciebie? - zapytała ucieszona.
- Jasne, a coś się stało? - zapytałam
- Czy musiało się coś stać, abym odwiedziła swoją przyjaciółkę? - niemal usłyszałam, jak się uśmiecha, nie wiem jak to możliwe, hah.
- Okej, za ile będziesz? - zapytałam śmiejąc się.
- Hmm, za pół godziny pasuje? - zapytała
- Jasne. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Poszłam się przyszykować, ubrałam się w biały sweterek z czerwonymi paskami na końcu rękawów, spódnicę w czarno-czerwoną kratę i moje papcie. Włosy związałam w wysokiego kucyka i nałożyłam czerwoną opaskę. Nałożyłam puder i czarny tusz do rzęs. Taki delikatny makijaż. Wyglądałam tak. Zeszłam na dół i przygotowałam herbaty, dla mnie zwykłą z cytryną, a dla mojej przyjaciółki malinową. Po zalaniu wrzątkiem herbat usłyszałam dzwonek do drzwi. W nich stała Ashley, miała na sobie zwykła, białą koszulkę z kieszonką na piersi, skórzane spodnie z klamerkami na końcu, czarne buty i tego samego koloru torebkę, włosy miała uplecione w warkocz ułożony na bok, a makijaż delikatny taki sam, jak mój. Wyglądała ślicznie. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
- Chodź na taras. - zaśmiałam się ze wcześniejszego wspomnienia na tarasie. Usiadłyśmy, oczywiście Pani Robinson wyszła w tym samym czasie, przywitałam się z nią, a Ash zaczęła się śmiać. - Zamknij się już idiotko, muszę Ci coś ważnego pokazać. - wyciągnęłam w jej stronę rękę zewnętrzną stroną. - Harry mi się oświadczył. - uśmiechnęłam się na to najmilsze wspomnienie.
- NAPRAWDĘ?! - krzyknęła podekscytowana. Zaczęła piszczeć i skakać z radości. Oczywiście nie obyło się bez dziwnego spojrzenia naszej sąsiadki i patrzyła na moją przyjaciółkę, jak na chorą psychicznie osobę.
- Tak i wczoraj znowu to zrobiliśmy... Tylko już nie krzycz! - zwróciłam jej uwagę, na co obie się zaśmiałyśmy.
- Woow, mała rozkręcasz się. - przegadałyśmy tak jeszcze z pół godziny i nagle poczułam, że muszę szybko do łazienki, pobiegłam zostawiając zdezorientowaną Ashley i zwymiotowałam do ubikacji. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo przecież nic nie jadłam. Po tej udręce, zdjęłam swoją bieliznę, żeby zobaczyć, czy teraz nie będę chodziłam wkurzona. Nic. Nagle do drzwi zapukała Ash, otworzyłam jej.
- Wszystko dobrze? - zapytała się ze współczuciem.
- Nie wiem, sama. Dzisiaj rano powinnam dostać okresu, ale do tej pory nie dostała, teraz te wymioty chociaż nic nie jadłam. - powiedziałam i poszłyśmy z powrotem na taras.
- A jak uprawialiście seks to używaliście prezerwatyw? - zapytała cicho, bo sąsiadka chyba podsłuchiwała.
- Chodź do kuchni. - wskazałam lekko głową w stronę pani Robinson.
- Okej. - poszłyśmy.
- Nie używaliśmy. - załamałam się i ukryłam twarz w dłoniach.
- Ehh... Mycha poczekaj na mnie pójdę do apteki po test ciążowy. - powiedziała cicho i wyszłam, a ja zaczęłam płakać jak małe dziecko.
*20 minut później*
Już się uspokoiłam, ale nadal byłam niespokojna, ponieważ właśnie czekałam na wynik testu. Okazał się pozytywny, to są chyba jakieś żarty?! Ja mam dopiero 19 lat! To nie może być prawda!
Ashley poszła do domu, ale powiedziała, że zapiszę mnie do zaufanego ginekologa, aby się upewnić. Zapewniła, że pójdzie ze mną, a ja dziękuję Bogu, że mam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.
*2 godziny później*
Siedziałam w salonie i płakałam z bezsilności. Usłyszałam otwieranie zamka. Pewnie Hazz. Powiedzieć mu czy nie? Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Dobra powiem, dam radę. Harry, gdy mnie zauważył podbiegł do mnie kucając obok.
- Co się stało?! - krzyknął przerażony. - Josh tu był lub ojciec, matka?! - zgadywał, a ja tylko pokręciłam głową. Boję się jak zareaguję, nawet już nie chodzi o to, że jestem za młoda, najbardziej się boję tego, że Harry mnie zostawi, gdy się dowie.
- Harry... Bo... Ja... - zaczęłam się jąkać, dobra Liv, dasz radę, prosto z mostu, co będzie to będzie. - Harry, prawdopodobnie jestem w ciąży. - powiedziała i patrzyłam na jego reakcję, a później wstał i zaczął dosłownie skakać z radości. Później wybiegł na taras, a ja za nim.
- BĘDĘ OJCEM!!!!!!!  - krzyknął na całą ulicę, a później przeskoczył przez płot na taras Pani Robinson i ucałował jej policzek. - ROZUMIE PANI? BĘDĘ OJCEM!
Jejuu, nie wiedziałam, że tak się ucieszy, teraz to mam w dupie czy jestem za młoda, ważne, że Hazz się cieszy, a widząc go nawet ja zaczęłam się cieszyć. Wróciliśmy do domu, pocałowaliśmy się namiętnie.
- Dlaczego płakałaś? To najwspanialsza wiadomość. - powiedział.
- Na początku, że jestem za młoda, ale później sobie uświadomiłam, że możesz mnie zostawić, gdy dowiesz się o dziecku. Ale teraz cieszę się razem z Tobą. - powiedziałam na jednym wdechu uśmiechając się.
- Jak mógłbym zostawić tak wspaniałą narzeczoną. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszłam do sypialni, bo usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a.
Od Ashley: Jutro na 10 rano idziemy do ginekologa. :* Powiedziałaś Harry'emu? Jak zareagował? Buźka ;**
Do Ashley: Okey, dziękuję Ci za wszystko <3 Powiedziałam, nawet sama w to nie uwierzyłam, ale cieszy się, jak małe dziecko, wyszedł na taras i krzyknął na całą ulicę, że będzie ojcem, a później ucałował Panią Robinson. Hahahha. XD xoxo
Od Ashley: Co za idiota, hahah XD Ciekawe co ona sobie pomyślała. A jak się trzymasz? xx
Do Ashley: Teraz to ja się cieszę, że będę miała dziecko ^.^ Cieszę się razem z Hazzą. Kończę, do jutra, kochanie <3 :** xx
Od Ashley: To zajebiście! Okey, do jutra, kocham Cię <3 xoxo
Już nic nie odpisałam. Położyłam się i od razu zasnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi...
___________________________________________________
I co? Jak wrażenia? Spodziewaliście się?
Rozdział świeżo co napisany, na ten rozdział miałam wielką wenę. Mam nadzieję, że się podoba :**
1. Postanowiłam, że będę rozdziałom nadawać tytuły. :D
2. Teraz się zastanawiam, na którym rozdziale zakończyć historię Harry'ego i Liv. Wiem, że nie będziecie zadowoleni, ale chyba zakończę na 25, coś koło tego.
3. Również zapraszam na bloga o Louis'ie, który prowadzę z moją przyjaciółką :D
The Pursuit Of Love  ZAPRASZAM!!!!


czwartek, 25 grudnia 2014

Libster Award #3

Dziękuję za nominację My Little Princess
 
 
Pytania:
1. Dlaczego założyłeś/aś bloga?
2. Co jest Twoją największą pasją?
3. Co robisz w wolnych chwilach?
4. Masz jakieś (jedno) marzenie, które chciałabyś/chciałbyś spełnić za wszelką cenę?
5. Czym jest dla Ciebie prawdziwa przyjaźń?
6. Jakiej muzyki słuchasz i jakich zespołów?
7. Jaki jest Twój styl?
8. Jakie lubisz książki?
9. Twój ostatnio oglądany film to...?
10. Lubisz jakiś konkretny język i choć trochę?
11. Czy masz dni, kiedy uważasz, że jesteś ładna/y?
 
Odpowiedzi:
1. Chciałam zobaczyć, jak to jest pisać i kiedy ktoś docenia Twoją pracę :)
2. Taniec i siatkówka <3
3. Tańczyć, słuchać muzyki, czytać blogi, czytać książki.
4. Mam bardzo dużo marzeń, które bym chciała spełnić za wszelką cenę i nie potrafię wybrać ;/
5. Czymś, co nigdy się nie skończy.
6. Słucham pop'u, rap'u i k-pop'u, a zespoły to 1D, 5sos, BTS.
7. Taki zwyczajny, czasem lubię się ubrać elegancko, a czasem tak luźno... Nie lubię stylu bardzo dziewczęcego.
8. Uwielbiam książki fantastyczne <3
9. "Wytańczyć marzenia" - polecam <3
10. Angielski <3
11. Tak, chociaż to dziwne ;D
 
 
Nominuję:
 
 
 
 
 
 
 
 
To wszystkie blogi, które nominuję :)
 
 
Pytania do nominowanych:
1. Masz rodzeństwo?
2. Kiedy masz urodziny? (dzień, miesiąc, rok)
3. Co sądzisz o dzisiejszej technologii?
4. Czytasz dużo czy raczej mało blogów?
5. Twoja ostatnio czytana książka to...?
6. Masz talent plastyczny? (jeśli tak to wklej swoją pracę :))
7. Masz chłopaka/dziewczynę?
8. Korzystasz teraz z laptopa, komputera stacjonarnego, tableta czy telefonu?
9. Co ma dla Ciebie teraz wartość sentymentalną?
10. Wymień imiona swoich najlepszych przyjaciół/najlepszego przyjaciela?
11. Co sądzisz o przyjaźni damsko-męskiej?
 
Jeszcze raz dziękuję za nominację :D <3 <3 <3 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

WIELKA PROŚBA

Hejka!

Mam do Was Miśki ogromną prośbę <3 Jeśli macie ask'a to możecie polubić tą odpowiedź?
http://ask.fm/filipBoyDirectioner/answer/121985061694

To chyba tyle :D Bardzo Was kocham. Nowy rozdział powinien pojawić się tak, jak zawsze, czyli piątek/sobota/niedziela :* 
No i życzę Wam jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! *.*

I taki fajny wierszyk (nie mój):
Z okazji Świat Bożego Narodzenia, życzę Wam na stole dużo jedzenia, By Horan wszystkiego nie zjadł, aby Choinka ślicznie świeciła i każda bombka się mieniła. Żeby Harry znów swym uśmiechem cały rok Was czarował, A gdy Was za bardzo będzie suszyć, Siądź wygodnie z Louis'em z flachą wina, I obejrzyj dziś Kevina. Sto całusów na dodatek, bo już Liam i Zayn czekają z opłatkiem. By wesołe było Wasze życie, a W Sylwestra wypij lampkę szampana Za moje zdrowie i baw się do rana!

No i to na tyle, kocham Was bardzo mocno <3 <3 <3 :**
A tu parę świątecznych obrazków z naszymi chłopcami <3




sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 18

W poprzednim rozdziale:
"Nie wierzę, a parę dni temu o tym marzyłam."

*Parę dni później*

Siedziałam na sofie w salonie, a ręka Harry'ego obejmowała mnie. Nagle do pokoju wpadła rozwścieczona Gemma i zbierała różne rzeczy pakując je do torebki. Była ubrana dziś w to.

- Zabiję go, zabiję ją, zabiję ich. - mamrotała pod nosem.
- Jeff'a i Ninę. Zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką. - Gemm nie wytrzymała, podeszła i przytuliła się do mnie płacząc. Siostra Harry'ego jest ode mnie młodsza o dwa lata. 
- Spokojnie, chodź, pójdziemy do centrum, zrobimy zakupy. Podobno to kochasz. - pocierałam jej ramię, aby ją chociaż trochę uspokoić.
- Ehh... No dobrze.

Wstałam i poszłam do naszej tymczasowej sypialni. Wyciągnęłam z szafy czarną spódniczkę, tego samego koloru top, srebrną, błyszczącą marynarkę i buty na koturnie. Wyglądałam tak. Poszłam do salonu i zastałam tam smutną Gemmę.

- Ej, ej!!! Nie smutamy, tylko idziemy na zakupy. Nie rozpaczaj tylko rusz to chude dupsko i idziemy. - dziewczyna uśmiechnęła się słabo i wstała z kanapy.

*2 godziny później*

Po odwiedzeniu paru sklepów postanowiłyśmy pójść na kawę i jakieś ciastko. Usiadłyśmy i piłyśmy kawę. Nagle do naszego stolika podszedł ten cały Jeff i jego nowa 'dziewczyna'.

- No, no widzę, że już tak nie dramatyzujesz, jak wczoraj, kiedy z tobą zerwałem. - zaśmiał się chytrze.
- I już znalazłaś sobie nową przyjaciółeczkę. - wskazała na mnie Nina, a Gemmie jedna łza poleciała. Zaczęli poniżać siostrę Harry'ego, a ja nie mogłam na to patrzeć i uderzając dłońmi o stół wstałam z wielkim hukiem zwracając na siebie uwagę.
- Jeff! Czy jak ty tam masz na imię. Możesz się od niej odpierdolić?! Przychodzicie tu oboje, poniżacie Gemmę, a ja na to nie pozwolę! Mimo, że znam ją od paru dni to wiem, że jest silną osobą mimo, że tego nie pokazuje. Tapeta twojej nowej "dziewczyny" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu - waży więcej niż ona! A Ty, aż brak słów, nawet nie wiem, jak ona mogła się z tobą umawiać. - pokazałam odruch wymiotny. - A jak zaraz nie odpieprzycie się od nas to sprawię, że wasze krzywe ryje będą jeszcze bardziej krzywe!!! - krzyknęłam kończąc swój monolog. Oczy wszystkich obecnych w kawiarni były skierowane na moją osobę.

Jeju, odkąd ja jestem taka chamska? Jeff i Nina patrzyli się na mnie, jak na chorą psychiczną, a po chwili odeszli. No i dobrze. Uśmiechnęłam się sztucznie do wszystkich obecnych, a chwilę później usiadłam z triumfalnym uśmiechem na ustach. Patrzyłyśmy sobie w oczy z Gemmą, po czym obie wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem.

- Dziękuję Ci, nie wiedziałam, że potrafisz być taka chamska. Hazz opowiadał, że jesteś raczej nieśmiałą i nieszkodliwą osobą, a tu proszę, ciekawych rzeczy się dowiaduje. - powiedziała ze śmiechem.

Pochodziłyśmy jeszcze po sklepach i wróciłyśmy szczęśliwe do domu. A na progu przywitał nas uśmiechnięty Harry.

- I co? Jak było? Gemma uśmiechnięta?! Liv, co Ty z nią zrobiłaś, że tak szybko się pozbierała. - zaczął wymachiwać rękoma.
- Spokojnie, nie denerwuj się Harry, bo Ci żyłka pęknie. Niech Liv Ci opowie, jak mi poprawiła humor. - zaśmiała się i poszła do swojego pokoju.
- Liv? Co Ty z nią zrobiłaś? - zapytał.
- Chodź do sypialni, opowiem Ci wszystko.

Poszliśmy i opowiedziałam Harry'emu całą historię z Jeff'em i Niną. Sam nie mógł wytrzymać ze śmiechu.

- Taką historią to i mi możesz poprawiać humor. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. - Ale wolałbym inny sposób, żeby mnie rozweselić. - położył rękę na moim udzie i jeździł palcami w górę.
- Harry nie tutaj. Jest Gemma, twoja mama i pan Robin. A jak wejdą? - powiedziałam chwytając jego rękę.
- Oj no proszę. Te drzwi mają zamek. - powiedział całując moją szyję.
- Harry, jak wrócimy do domu. - powiedziałam. O boziu, ja to powiedziałam?
- Obiecujesz? - zapytał
- Ugh.... Tak. - powiedziałam.

*Parę dni później*

Właśnie spakowaliśmy swoje walizki do bagażnika i poszliśmy się pożegnać. Oczywiście nie obyło się bez ostrzeżeń mamy, czyli "Harry nie jeździj za szybko." lub "Uważajcie na siebie". Wsiedliśmy i ruszyliśmy do domu.

Ciąg dalszy nastąpi...

_________________________________________________
I jak Wam się podoba nowy rozdział?
Iż zbliżają się Święta i sylwester to chciałam Wam życzyć Wesołych Świąt, zajebistego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku <3 No i oczywiście duuuuuuużo prezentów. KOCHAM WAS MORDY <3

Czytasz? Skomentuj, dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja...
Przepraszam za wszelkie błędy.

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 17

W poprzednim rozdziale:
"Położyłam się i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza"

Obudziłam się wtulona w tors Harry'ego. Oj coś czuję, że dzisiaj będzie mieć niezłego kaca. Ostrożnie zeszłam z niego, aby go nie obudzić. Poszłam do kuchni, żeby zrobić mu śniadanie oraz przygotować wodę i jakieś tabletki przeciwbólowe. Po zrobieniu ułożyłam wszystko, czyli naleśniki z nutellą i paroma truskawkami, wodę i te tabletki na tackę, i zaniosłam to mojemu śpiochowi. Poszturchałam mojego chłopaka lekko w ramię, aby go rozbudzić. 

- Misiu wstawaj, śniadanie. - odłożyłam tackę na jego stolik nocny i musnęłam jego usta, a on mnie przytrzymał i pogłębił pocałunek.
- Takie pobudki to ja kocham. - uśmiechnął się.
- Masz śniadanie na stoliku obok łóżka i tabletki przeciwbólowe. - powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się grymas. - Co się stało?
- Nie mów tak głośno, łeb mi pęka. - powiedział łapiąc się za głowę.
- Właśnie po to Ci je przyniosłam. Jedz. - powiedziałam i musnęłam jego policzek.

Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Po wykąpaniu umalowałam się, a z ubrań wybrałam dzisiaj ciemne jeans'y z wysokim stanem, biały top z czarnymi wstawkami, szarą bluzę, a zamiast szpilek założyłam swoje kochane papcie. Całość wyglądała tak. Zeszłam na dół, aby zjeść moją porcję naleśników. Pycha. Po zjedzonym posiłku poszłam pooglądać telewizję, akurat leci mój ulubiony serial, czyli "Agenci NCIS: Los Angeles", więc bardzo się cieszę, bo w końcu mam co obejrzeć. W połowie serialu usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Obróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam Harry'ego w bokserkach. Z jego włosów skapywały kropelki wody. Wyglądał mega seksownie. Teraz uświadomiłam sobie, że się w niego wpatruję, jak idiotka. Potrząsnęłam głową i wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Poczułam, że materac zaczyna się uginać na miejscu obok mnie i ujrzałam tam mojego chłopaka.

- Dziękuję za śniadanie i tabletki. - powiedział i musnął mój policzek. 
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się, a on go odwzajemnił.
- Mam taki pomysł... Bo niedługo zaczynają się święta i chciałbym się spytać czy nie chciałabyś spędzić ich ze mną i z moją rodziną? - zapytał patrząc w moje oczy.
- No raczej w domu nie będę siedziała, jak ta ostatnia idiotka. - uśmiechnęłam się słabo. - Denerwuję się, a jeśli Twój tata mnie nie polubi? - zapytałam zdenerwowana.
- Ja mam ojczyma i kochanie na pewno Cię polubi. Ciebie nie da się nie kochać. - pocałował mnie krótko.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. - A co chciałbyś na święta dostać ode mnie? - zapytałam.
- Ty mi wystarczysz. - uśmiechnął się ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

*20 minut później*

- Wychodzę! - krzyknęłam na cały dom, aby Harry usłyszał.
- Okej! - odkrzyknął mi.

Założyłam szpilki, wzięłam torebkę, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie Jai'a Waetford'a - Get To Know You. Chłopak ma talent. Kierowałam swoje kroki w stronę centrum handlowego. Chodziłam po sklepach i nie mogłam nic znaleźć dla Harry'ego na święta. Przechodziłam właśnie obok jubilera i zobaczyłam młodą parę, która wybierała obrączki. Ehh.... Też bym tak chciała. W końcu po bezczynnym łażeniu po sklepach, znalazłam ten idealny prezent dla mojego chłopaka. Był to piękny czarny zegarek. Od razu mi się spodobał. Postanowiłam go kupić. Nie był zbyt tani, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby. Sprzedawca ładnie mi to zapakował, a ja mu wręczyłam pieniądze oraz schowałam podarek dla Hazzy do torebki i ruszyłam szczęśliwa do domu. Gdy weszłam poczułam przepiękny zapach indyka. Weszłam do kuchni i zobaczyłam mojego misia, który właśnie wyjmował mięso z piekarnika. 

- Pięknie pachnie, misiu. - powiedziałam.
- Dziękuję, siadaj do stołu, zaraz Ci podam obiad. - pocałował mnie przelotnie w usta na przywitanie. 

Zrobiłam to, o co prosił chłopak. A po chwili przed nosem postawiono mi talerz z indykiem i sałatką. Zaczęłam konsumować posiłek. Po zjedzeniu poszłam do naszej sypialni i od razu zmęczona rzuciłam się na łóżko.

*23 grudnia - godzina 6.p.m.*

Właśnie parkujemy przed domem mamy Harry'ego w Holmes Chapel. Strasznie się denerwuję, a ręce trzęsą się, jak nigdy. Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi.

- Harry, denerwuję się. - powiedziałam.
- Spokojnie, misiu. Na pewno Cię pokochają, a moją mamę już znasz. - objął mnie opiekuńczo ramieniem i dzięki temu się uspokoiłam. Drzwi otworzyła nam mama Hazzy.
- O już jesteście, proszę wejdźcie. - powiedział i przepuściła nas w drzwiach. - Bardzo miło jest Was widzieć. - uśmiechnęła się szeroko.
- Panią także. - powiedziałam odwzajemniając gest kobiety.
- Mówiłam Ci już kochanie coś na temat 'pani'. Mów mi mamo. - przytuliła mnie, co ja oczywiście odwzajemniłam.
- Przepraszam, pa.... mamo. - szybko się poprawiłam.
- No i to rozumiem. - zaśmiała się, a my jej zawtórowaliśmy. - Chodźcie do salonu. Liv, kochanie poznaj mojego męża Robina i córkę Gemmę. - przywitałam się z panem Robin'em uściskiem dłoni, a Gemma rzuciła się na mnie mało nie wywracając. Oczywiście pan Robin również kazał do siebie mówić 'tato', bo należę do rodziny. 

"Mama" przygotowała na kolację kurczaka w ziołach, do tego pieczone ziemniaki i sałatkę z zieleniny. W czasie kolacji padło pytanie, którego bardzo się obawiałam.

- Liv, a czym się zajmują Twoi rodzice i dlaczego nie spędzasz z nimi świąt? - zapytała mama Hazzy.
- Mamo, nie.... - pokręcił głową Harry.
- Harry, spokojnie. - uśmiechnęłam się słabo w stronę chłopaka. - Powiem szczerze, nie mam pojęcia, co teraz się z nimi dzieje, ponieważ w wieku 16 lat uciekłam z domu. Rodzice nie przejmowali się mną, mama wracała późno z pracy, a ojciec gdy mi nie wierzył lub zrobiłam coś nie tak to.... nieważne. - jedna łza spłynęła po moim policzku. 
- Przepraszam, kochanie, nie wiedziałam. - "mama" nie wiedziała co powiedzieć, była zszokowana, z resztą tak samo jak "tata" i Gemma. 

Po skończonej kolacji wszyscy poszli się wykąpać, żeby jutro mieć dużo siły. Wszyscy byli już w swoich sypialniach, a ja leżałam wtulona w tors mojego misia. Gdy już zasypiałam usłyszałam jego głos.

- Przepraszam Cię za swoją mamę. - westchnął, po czym przytulił mnie mocniej.
- Nic się nie stało, Harry. W końcu skąd mogła to wiedzieć? I tak jesteśmy już razem 3 miesiące, więc powinna wiedzieć. - powiedziałam praktycznie na jednym wdechu.
- No dobrze.... Śpij już, a jutro dostanie ode mnie spóźniony prezent na urodziny, ale także to też będzie prezent na Gwiazdkę. - pocałował mnie w czubek głowy, a ja od razu zasnęłam.

*Następny dzień - godzina 3 p.m.*

Gemma stoi przed moją walizką i zastanawia się w co mam się ubrać, poprosiłam ją o pomoc z ubiorem, makijażem i włosami, bo totalnie nie mam do tego głowy. W końcu udało jej się wybrać odpowiednie ubrania. Po przyszykowaniu ich, zaczęła mnie malować i robić fryzurę. Po tym wszystkim ubrałam przygotowane rzeczy, a była to sukienka przed kolanko w czarno-białe wzory, a do tego białe buty na obcasie i białe perełki. Włosy miałam związane w kucyka, a makijaż był bardzo delikatny. Całość wyglądała tak. Gemma natomiast miała na sobie czarną sukienkę do kolan w białe grochy i do tego czarne botki na obcasie. Wyglądała tak. Zeszłyśmy na dół, oczywiście nie obyło się bez komplementów Hazzy i jego mamy, oraz pana Robin'a. Podczas kolacji Harry nagle wstał od stołu i zanim spostrzegłam klęczał na prawym kolanie przede mną i wyjmuje czerwone pudełko z kieszeni marynarki. On chyba nie zamierza.... O boże... To się nie dzieje naprawdę...

- Liv kochanie, mówiłem Ci wczoraj, że dostaniesz ode mnie prezent. I to właśnie on. - otworzył pudełko. - C-czy... chciałabyś zostać moją żoną? - zapytał jąkając się. Nie wierzę...
- Harry... - zaczęłam niepewnie, a Harry spuścił głowę. - Oczywiście, że TAK!!!! - krzyknęłam, a o z niedowierzaniem spojrzał na mnie włożył piękny pierścionek na mój palec. Pocałowaliśmy się, a wszyscy zaczęli nam gratulować. Nie wierzę, a parę dni temu o tym marzyłam.

Ciąg dalszy nastąpi...

_________________________________________________________________________
Spodziewaliście się czegoś takiego? Już nie mogłam wytrzymać :D No i mam nadzieję, że Wam się podoba. :** Kocham Was, mordeczki :**

Skomentuj - dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania <3
Przepraszam za wszelkie błędy...

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 16

W poprzednim rozdziale:
"[...] i zeszłam na dół, żeby pooglądać telewizję.

W telewizji nic ciekawego nie było, więc poszłam do kuchni, żeby zaparzyć herbaty oraz otworzyć okno, bo dzisiaj wyjątkowo ciepło, jak na Londyn. Woda w czajniku zaczęła wrzeć, więc wyłączyłam gaz i zalałam wcześniej przyszykowane kubki. Zaniosłam je na stolik na taras. W tym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach stała, jak zawsze uśmiechnięta Ashley, która po chwili się na mnie rzuciła, żeby mnie uściskać.

- Hej Myszko! - wykrzyknęła uradowana.
- Hej! - również krzyknęłam. - Co Ty taka szczęśliwa?
- A jakoś dzisiaj mam dobry humor. - uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam.
- Chodź do kuchni, zrobiłam herbaty. - oznajmiłam.
- Malinowa? - zapytała. Ashley uwielbia malinową herbatę.
- Oczywiście. - zaśmiałam się.

Skierowałam swoje kroki na taras, a podążyła Ash. Sączyłyśmy powoli napój przygotowany przeze mnie. Postanowiłam, że opowiem jej co się wczoraj wydarzyło po powrocie z klubu, oczywiście bez szczegółów. 

-Muszę Ci coś powiedzieć... - urwałam.
- O co chodzi? - zapytała.
- Bo... wiesz.... wczoraj po powrocie z klubu... - jąkałam się, dobra przecież to moja przyjaciółka. - zrobiłam TO z Harry'm. - walnęłam prosto z mostu.
- UPRAWIAŁAŚ Z NIM SEKS???!!! - jaka ona bezpośrednia, jej oczy mało nie wyleciały z orbit. Tak głośno krzyknęła, że sąsiadka, która siedziała na tarasie u siebie na podwórku odwróciła się w naszą stronę i rozszerzyła swoje oczy. To nie był dobry pomysł, żeby wyjść na taras.
- Zamknij się. - szepnęłam do niej. - Dzień dobry. - powiedziałam do sąsiadki, a ona tylko skinęła głową.
- Ups... - powiedziała śmiejąc się. - Dzień dobry. - również przywitała się z sąsiadką. - Sorki, nie zauważyłam jej. - powiedziała, a ja tylko westchnęłam.
- No dobra... - chciałam być poważna, ale nie udało się, bo po chwili parsknęłam śmiechem, a Ash mi zawtórowała.

Siedziałyśmy dobre 2 godziny i wypiłyśmy trzy herbaty. Ashley w końcu musiała się zbierać do domu, bo chciała zrobić obiad, ale musi jeszcze wstąpić do sklepu. Pożegnałam się z przyjaciółką i postanowiłam, że zajmę się obiadem. Zrobiłam ulubione danie Harry'ego, czyli roladki z indyka. Gdy zrobiłam była godzina 2.00 p.m. Zjadłam obiad, a porcję Loczka wstawiłam do lodówki. Postanowiłam, że zrobię sernik na zimno. Zrobiłam ciasto, wyłożyłam je na blachę i wstawiłam do lodówki na parę godzin. Brudne naczynia włożyłam do zmywarki, jak dobrze, że nie muszę tego zmywać. Włączyłam zmywarkę, a później pomyślałam, że przydałoby się wyczyścić kuchenkę, więc tak zrobiłam.

***
Zegarek wskazywał godzinę 3.30 p.m. Słuchając muzyki, coś sobie uświadomiłam. Gwałtownie się podniosłam. Kurde, przecież dzisiaj są moje urodziny. Uśmiechnęłam się, ale po chwili moja mina posmutniała, ponieważ Ashley o nich zapomniała, nigdy nie zapominała. Harry'ego rozumiem, bo on nie wie kiedy mam urodziny, ale moja najlepsza przyjaciółka? Ehh.... No trudno... Przeglądałam Instagram'a, gdy rozległ się trzask drzwi. Szybko pobiegłam do korytarza, a tam ujrzałam Harry'ego. Podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował.

- Cześć skarbie. - musnął moje usta - Tęskniłem. - uśmiechnął się.
- Ja też. - odwzajemniłam gest.
- Za dwie godziny wychodzimy na imprezę, dobrze? - zapytał się mnie.
- No dobra. - odpowiedziałam. - W lodówce masz obiad, Twoje ulubione danie. - uśmiechnęłam się.
- Mój leń coś ugotował? - zdziwił się.
- Nudziło mi się, więc zrobiłam. A i radzę przez jakiś czas nie rozmawiać z Panią Robinson. - zaśmiałam się na samo wspomnienie.
- Dlaczego? - zadziwił się.
- Ymm, bo tak jakby Ashley dzisiaj na tarasie, kiedy siedziałyśmy, krzyknęła, że my wczoraj uprawialiśmy seks. - parsknęłam śmiechem, a Hazz stał osłupiały, ale po chwili dołączył do mnie.
- Właśnie dziwiłem się, dlaczego tak dziwnie na mnie patrzyła, kiedy powiedziałem do niej 'Dzień dobry' - parsknął śmiechem kolejny raz, tak samo, jak ja.
- Dobra koniec tematu, idź zjeść obiad. - powiedziałam

Harry skierował swoje kroki w stronę kuchni, a ja poszłam za nim, ponieważ przyszedł czas, żeby wyjąć sernik z lodówki.Harry właśnie podgrzewał jedzenie, kiedy jego oczy stały się niczym pięciozłotówki.

- Coś nie tak? - zapytałam.
- Jeszcze zrobiłaś sernik? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nuda robi swoje. - zaśmiałam się, a Hazz mi zawtórował.

***
Poszłam wziąć szybki prysznic. Mam jeszcze godzinę do imprezy, więc muszę się sprężyć. Wyszłam z kabiny prysznicowej. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Parę kosmyków spięłam do tyłu. Zrobiłam mój codzienny makijaż. Założyłam naszyjnik, kolczyki oraz czerwoną nitkę na rękę, jakoś tak mam, że ją noszę. Przyzwyczajenie. Ubrałam się w złotą spódnicę sięgającą przed kolano, czarny a'la top oraz obowiązkowo czarne szpilki. Paznokcie pomalowałam na kolor czarny. Całość wyglądała tak. Zeszłam na dół, Harry był już przyszykowany. Opinająca się biała koszula, przez którą widać jego tatuaże, czarne, zwykłe rurki oraz białe i krótkie convers'y. Wyglądał bosko.

- Wow, Liv. Wyglądasz zabójczo, z resztą jak zawsze. - pocałował mnie krótko.
- Ty też. - musnęłam jego policzek.
- Idziemy? Taksówka już czeka.
- Okej.

Ruszyliśmy w stronę klubu. Gdy dojechaliśmy, ochroniarz przepuścił nas jako pierwszych. Udaliśmy się do loży, w której mieli już czekać nasi przyjaciele, ale nikogo nie było. Ciemność i nic więcej. Zdziwiło mnie to. Nagle światło się zapaliło, a z różnych kryjówek pojawili się moi przyjaciele krzycząc wielkie "NIESPODZIANKA!!!". Miałam łzy w oczach, że zrobili dla mnie coś takiego.

Odwróciłam się w stronę Hazzy, a on tylko się uśmiechnął i wskazał na Ashley. Pocałowałam namiętnie mojego chłopaka, a później z każdym się przytuliłam dziękując im za tą niespodziankę. Dziewczyny wyglądały zabójczo. AshPerrieDanielleMonica.

***
Jest godzina piąta nad ranem. Właśnie wracamy do domu. Po powrocie rzuciłam się na łóżko padnięta, a obok mnie Hazz. Postanowiłam, że przebiorę się w piżamę, pomogę Hazz'ie rozebrać się do bokserek i pójdę spać. Przebrałam się i zdjęłam mojemu chłopakowi buty, spodnie i koszulę. Ciężko było, ale się udało. Położyłam się i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Ciąg dalszy nastąpi...

_________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję rozdział, ale wcześniej nie dałam rady. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :) Postanowiłam, że nie będę dawać muzyki do rozdziału. KOCHAM WAS <3

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Przepraszam za wszelkie błędy

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 15

W poprzednim rozdziale:
" Wyszliśmy, zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się samochodem w kierunku znanego nam baru karaoke."

Uwaga! Rozdział zawiera sceny +18, czytasz na własną odpowiedzialność!!!

Weszliśmy do środka, a chłopaki od razu udali się po piwa. Teraz nasza kolej nie pić. Ehh... Siedziałyśmy z dziewczynami. Jade, Jesy i Leigh-Anne okazały się bardzo miłe i przyjazne. Polubiłyśmy się od razu. Chłopaki przyszli , każdy usiadł obok swojej dziewczyny i objęli nas ramionami.

- Dziewczyny, mówiłyście, że czasem śpiewacie, idźcie teraz na scenę i zaśpiewajcie. - zaproponowałam z uśmiechem na twarzy.
- W sumie, co nam szkodzi? - wzruszyła ramionami Jade.

Poszły się zgłosić i chwilę potem zaśpiewały piękną piosenkę.
Byłam po wielkim wrażenie. Nie wiedziałam, że mają takie zajebiste głosy. Moje oczy stały się niczym pięciozłotówki. Po występie wróciły szczęśliwe i wszyscy z naszej paczki, zaczęli im gratulować. Dziewczyny chciały usłyszeć, jak ja śpiewam, ale się nie dałam.

- Ojj, no misiu idź. - namawiał mnie Harry. - Wiesz jak Cię kocham.
- No może, jak dostanę coś w zamian. - uśmiechnęłam się.
- A jak Ci dam to pójdziesz? - zapytał przewracając teatralnie oczami.
- No pójdę, pójdę.
- Szantażystka. - znów przewrócił oczami i dał mi soczystego buziaka w usta.

Z triumfalnym uśmiechem poszłam się zgłosić do organizatora karaoke.

- A teraz wielkie brawa dla Liv Miller! - krzyknął do mikrofonu. - Co nam zaśpiewasz? - zapytał.
- Zaśpiewam piosenkę Katy Perry Teenage Dream. - odpowiedziałam.

Zaczęłam śpiewać, a ludzie po skończonym występie zaczęli bić brawo. Wróciłam do swoich przyjaciół i usiadłam na kolanach swojego chłopaka. Louis, jak to na niego przystało zwalił jakiś żart, a wszyscy zaczęli się z niego śmiać. Nagle Harry znieruchomiał i patrzył się w jeden punkt za mną. Czułam, że jego mięśnie się napinają.

- Co się stało? - zapytałam zmartwionym głosem.
- Nie odwracaj się. - powiedział uspokojonym głosem.
- Ale... - nie dokończyłam, bo mi przerwał.
- Josh i Taylor tu są... razem. - odpowiedział zdenerwowany.
- A co oni mnie obchodzą, ważne, że jestem tu z Tobą i przyjaciółmi. - uśmiechnęłam się, po czym wpiłam się w jego usta, a za nami usłyszałam gwizdy przyjaciół.
- Harry i jego nowa dziewczyna, tylko się tam nie połknijcie. - nagle usłyszeliśmy głośny kobiecy głos. Zwróciliśmy się w kierunku sceny, a na niej stała Taylor. - To piosenka o Tobie, Harry. - przesłała mu buziaka w powietrzu, a mi chciało się rzygać na jej widok. I zaczęła śpiewać.
- Wiecie co? My chyba pojedziemy do domu. - powiedział Harry.
- Okej, my jeszcze zostaniemy. - odpowiedziała Ash

*15 minut później*

Harry wypił jedynie pół piwa. Teraz jestem pewna, że Harry'emu mogę ufać. Chyba wiecie o co chodzi.
Siedzimy na kanapie wtuleni w siebie. Harry na chwilę wstał, zrobiła to samo i wpiłam się w jego usta.
Loczek przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, który otrzymał. Nasze języki współgrały.

- Jestem gotowa. - wysapałam między pocałunkami. Harry przerwał go i spojrzał mi w oczy.
- Na pewno? - zapytał z troską, a ja tylko pokiwałam głową na tak.
- Ufam Ci. - powiedziałam, patrząc w jego zielone tęczówki.
- Wiem. - powiedział i wpił się w moje usta.

Złapał dolną część moich ud, a ja wiedziałam o co chodzi. Oplotłam jego talię nogami. Swoje kroki skierował w stronę naszej sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku i położył dłonie po obu stronach mojej głowy. Całował mnie delikatnie, ale namiętnie. Zszedł pocałunkami na szyję.

- To nam chyba nie będzie potrzebne. - wskazał na bluzkę, a ja się zaśmiałam. Zdjął ją, a ja mu zawtórowałam i tak samo zrobiłam z jego koszulką. Kiedy całował moje piersi , zaczęłam odpinać pasek od spodni. Później zajęłam się guzikiem i suwakiem. - Ale na pewno jesteś gotowa? - zapytał patrząc mi w oczy. Jak on tym denerwuję.

Bo on się o Ciebie martwi, idiotko! - powiedziała moja podświadomość

- Oj, zamknij się i całuj. - złapałam go za kark i wpiłam się w jego usta.
- Moja diablica - sapnął kiedy zdjęłam jego spodnie. - Te ubrania są nam zbędne. - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Masz rację. - uśmiechnęłam się. Jego oczy się rozszerzyły.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją nieśmiałą Liv? - zapytał podejrzanie.
- Powiedziałam, zamknij się i całuj. - pogroziłam mu palcem, a on mnie pocałował. - No i to mi się podoba. - wymruczałam, kiedy się odsunęliśmy, żeby zaczerpnąć powietrza.

Zobaczyłam wybrzuszenie w jego bokserkach, na co się zaśmiałam. Ścisnęłam jego męskość przez materiał.

- Hmm, to tylko przeszkadza. - zamruczałam i złapałam za gumkę od jego bokserek.
- Twoja bielizna też. - wymruczał mi do ucha.
- To ją zdejmij, cwaniaku. - zaśmiałam się,
- Ale na pewno? - kurwa....
- Harry, kurwa!!! Bo zaraz się rozmyślę. - wydarłam się na niego.
- Dobra, dobra. Chciałem się upewnić. - później coś mruczał niezrozumiałego pod nosem.

Harry zdjął moje majtki, a później wziął się za stanik. Szukał zapięcia z tyłu.

- Z przodu, misiu. - powiedziałam ze śmiechem.
- Kurwa... Kto wymyśla takie staniki. - westchnął.

Zdjęłam jego bokserki i po chwili znów ścisnęłam jego męskość, ruszałam dłonią w górę i w dół.

- Kurwa, Liv... - zajęczał.
- Słucham? Robię coś nie tak? - wydęłam dolną wargę,
- Właśnie robisz to zajebiście. - nagle przestałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Teraz Twoja kolej mnie zadowolić, Kocie. - pocałowałam go krótko.

On od razu zjechał ustami do mojej łechtaczki. Całował wewnętrzną stronę moich ud, a ja zadrżałam.

- Hmm, a może jak tak na Ciebie działam to użyję mojego przyjaciela, żeby Cię zadowolił? - poruszał zabawnie brwiami. Nic nie odpowiedziałam tylko ppokiwałam głową na tak.

Harry zawisł nade mną.

- Ale na pewno, kochanie? - zapytał z troską w oczach.
- Harry!!! - wydarłam się na niego.
- Dobrze, ale już nie krzycz.

Wszedł we mnie delikatnie.

- Mogę cały? - zapytał, a ja pokiwałam głową, bo nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.

Wszedł we mnie cały, a ja jęknęłam donośnie razem z Harry'm. Nasze jęki wypełniły sypialnie i chyba obudziliśmy naszych sąsiadów.

A w dupie z nimi, ważne, że jest Ci dobrze! - krzyknęła moja podświadomość i pierwszy raz się z nią zgodzę.

Harry rytmicznie ruszał swoimi biodrami.

- Harry! Kuźwa dochodzę. - krzyknęłam.
- Wytrzymaj, dojdziemy razem! - jęknął

I po chwili przyjemne ciepło rozlało się wewnątrz mojego ciała. Loczek wyszedł ze mnie i położył się obok, a ja przysunęłam się do niego i wtuliłam się w jego tors, a on przykrył nas kołdrą.

- Nie wiedziałam, że to takie męczące. - westchnęłam zmęczona.
- Śpij kochanie. - pocałował mnie w czoło, a ja przymknęłam oczy i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

*Następnego dnia*

Obudziłam się, ale obok mnie nie było Hazzy. Zeszłam na dół, a na stole czekało na mnie śniadanko i karteczka.


No trudno... Zjadłam przygotowane przez Harry'ego śniadanie i zadzwoniłam po Ashley. Powiedziała, że będzie za godzinę. Poszłam na górę do naszej sypialni. Postanowiłam, że wezmę prysznic. Potem ubrałam się w to i zeszłam na dół, żeby pooglądać telewizję.

Ciąg dalszy nastąpi...

___________________________________________________
Witam Was ze świeżo napisanym rozdziałem. Przepraszam, że dodałam dzisiaj, ale w piątek i sobotę nie mogłam. Wybaczcie. Postanowiłam, że już dodam tą scenę +18 :D Wiem, nie umiem pisać, ale jakoś wyszło ;) Kocham Was <3

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Przepraszam za wszelkie błędy :)

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 14

W poprzednim rozdziale:
"Po skończeniu, położyliśmy się i zasnęliśmy."


Obudziły mnie krzyki z dołu. Ich sprawcą był Harry, ciekawe dlaczego krzyczy. Założyłam moje papcie i po cichutku zeszłam na dół. Zobaczyłam, że Harry rozmawiał przez telefon. Jedną rękę miał ściśniętą w pięść, a wszystkie jego mięśnie były napięte. Musi być ostro wkurzony. Usłyszałam kawałek rozmowy.

- Nie, nie wrócę do ciebie .... Nie kocham cię już! .... Tak, mam kogoś .... Gówno cię to obchodzi kim ona jest. Ważne, że jest w 100% lepsza od ciebie ..... Zostaw mnie w spokoju i nie dzwoń do mnie! - od razu po tych słowach się rozłączył i rzucił telefon na sofę. 

Bałam się takiego Harry'ego. Podeszłam, jak myszka do niego i od tyłu przytuliłam. Swoje dłonie położył na moich, które miałam na jego brzuchu. Czułam, że jego mięśnie pod wpływem mojego dotyku się rozluźniają. W końcu odważyłam się zapytać, kim była osoba, z którą roz... pomyłka, kłócił się.

- Kto dzwonił? - zapytałam, a on się odwrócił twarzą do mnie, natomiast ja spuściłam wzrok na swoje papcie, które stały się w tym momencie zadziwiająco ciekawe. 
- Moja była dziewczyna Taylor. Nie przejmuj się nią. Jesteś o wiele lepsza od niej. - dwoma palcami podniósł mój podbródek i pocałował.
- Tak, tak.... Pierdol dalej... - przewróciłam oczami.
- Z Tobą zawsze. - przesłał mi całusa w powietrzu. 

Gdy mnie puścił poszłam się ubrać, a Hazz zaczął robić śniadanie. Poszłam wziąć gorący prysznic. Po kąpieli owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem, umyłam dokładnie zęby. Zrobiłam lekki makijaż, uczesałam włosy w a'la kucyka i założyłam białą bluzeczkę w róże odkrywającą brzuch, jasne jeans'y z wysokim stanem i szpilki w kwiatki. Wyglądałam tak. Trudno dzisiaj było określić pogodę. Niby ciepło, ale taki wiosenny wiaterek wieje. Wyszłam z łazienki, wzięłam telefon i zeszłam na śniadanie. Okazało się, że szykowałam się 30 minut. Naleśniki czekały na stole, a Harry siedział na kanapie, pewnie już zjadł. Skonsumowałam posiłek i dołączyłam do mojego chłopaka.

- Co dzisiaj robimy? - zapytałam spoglądając na niego.
- Ymm.... Może do centrum handlowego na zakupy? - odpowiedział.
- Proponujesz zakupy? - zadziwiłam się, bo większość chłopaków nienawidzi zakupów.
- Nie lubię ich, ale dla mojej Księżniczki zrobię wszystko - pocałował mnie w skroń.

*45 minut później*

Właśnie weszliśmy do centrum handlowego. Weszłam do mojego ulubionego sklepu i od razu zaczęłam szukać ubrań, które mogłabym kupić. Jak na razie wybrałam do kupienia, czarną koszulkę, w tym samym kolorze rurki i szpilki. Komplet wygląda tak. W kolejnym sklepie kupiłam białą bluzę z napisami. Oczywiście były kłótnie w sklepie, kto płaci za zakupy. Harry powiedział, że jak on mnie zaprosił na zakupy to znaczy, że on płaci. Jeju, od kiedy on taki mądry? Ehh.... Dokupiłam również czarny top na ramiączkach, białą spódniczkę i czarne szpilki. Ile ja tych szpilek kupuję?! Całość wygląda tak. Postanowiła, że pójdę już do ostatniego sklepu. Kupiłam tam śliczny zestaw. Ustaliliśmy, że pójdziemy na obiad. Kelner dał nam karty. Razem z Harry'm wybraliśmy rybę w sosie koperkowym, do tego smażone i jakieś surówki. A do picia sprite. W końcu przyszedł kelnerka. Była to wysoka blondynka.

- Witam, mogę przyjąć za... - nagle przerwała. - Harry... - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Taylor... - ach, jego była. Już mnie wkurzyła tym, iż widzę, że rozbiera go wzrokiem. Nagle ta cała Taylor spiorunowała mnie wzrokiem, a ja zrobiłam to samo.
- To jest ta twoja nowa "dziewczyna"?! - zakpiła, a po chwili wybuchnęła śmiechem.

- Odpierdol się, ok? Masz ze mną jakiś problem?! To najpierw spójrz na siebie, nie wiem dlaczego zerwaliście, ale... - czas się zabawić Taylor. - Jak widać Harry już cię nie chce. - parsknęłam. Kuźwa, czemu ja jestem taka chamska? Nieważne, ona zaczęła. Podeszła do mnie na niebezpieczną odległość.
- Uważaj na słowa, mała. Gadasz ze starszą. - co tam, że ludzie się patrzą, jak na idiotów.
- Taylor, ty masz 20 lat,a ona 19. - wtrącił się Hazz.
- Whoow, rok różnicy, robi wrażenie. - parsknęłam, zatkało ją i dobrze. Ale to jeszcze nie koniec. - Widocznie woli młodsze. - odpowiedziałam dumna z siebie, odepchnęłam ją od siebie i podeszłam do MOJEGO chłopaka. Nagle zobaczyłam, że parę stolików dalej siedzą nasi przyjaciele. Przyglądają się całej tej kłótni. 
- Uważaj, bo zaraz coś ci zrobię... - ostrzegła mnie, a ja się zaśmiałam. Czy tylko ja zawsze wszystko w żart obracam?
- Taa... Już uciekam. - popatrzyłam na nią, jak na debilkę, bo nią jest, a Hazz zaczął się śmiać. Odsunęłam się na chwilę od niego, aby mieć na nią lepszy widok.
- Ale naprawdę radzę ci uważać, bo chłopaki, którym robiłam dobrze nie narzekali. - i nagle złapała Harry'ego za kroczę. Zacisnęłam usta w cienką linię. - I najlepiej całuję. - no nie wierzę, pocałowała go! Co za suka. Hazz próbował ją odepchnąć, ale kurwa przyssała się. Jak można być takim zachłannym?!

Koniec tej zabawy! Podeszłam do niej, odciągnęłam ją i przywaliłam jej prosto w noc z pięści. Aż się zachwiała. Odbiegła z płaczem trzymając się za noc. To ja mam tyle siły?! Wow. Podeszłam do Harry'ego i wpiłam się w jego usta.

 Poszliśmy do stolika naszych przyjaciół. Oczywiście, już sobie humor poprawiłam. Uśmiechnęłam się triumfalnie.

- Hej agresywna dziewczyno. - powiedziała Pezz i wszyscy zaczęli się śmiać. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek. 
- Od teraz Ty nas chronisz. - zaśmiała się Danielle.
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Liv, kurwa Ty jej złamałaś nos! - krzyknął uradowany Zayn, a ludzie się na niego popatrzyli, jak na jakiegoś psychicznego człowieka. Dobra każdy z nas jest psychiczny. 

*2 godziny później*

Jesteśmy w domu i właśnie się przebieram. Postanowiliśmy, że pójdziemy wszyscy do klubu z karaoke, gdzie kiedyś byliśmy. Pezz jeszcze weźmie ze sobą przyjaciółki. O ile dobrze pamiętam to Jade, Jesy i Leigh-Ann, natomiast nie mam pojęcia, która jest która. Okaże się. Postanowiłam, że ubiorę zestaw, który dziś kupiłam. Włosy związałam w wysokiego kucyka i zrobiłam mocny makijaż. Harry ubrał zwyczajne czarne rurki, biały podkoszulek w serek i tego samego koloru converse. Wyszliśmy, zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się samochodem w kierunku znanego nam baru karaoke.

Ciąg dalszy nastąpi...

____________________________________________
Hejka, mam nadzieję, że Wam się podoba. Przed chwilą skończyłam pisać, więc końcówka może być nudna, bo już zasypiam. Ale mam już wenę, na następny. ;) 

Jak myślicie, co wydarzy się w barze? I czy w ogóle coś się wydarzy. 

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Przepraszam za wszelkie błędy.


piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 13

W poprzednim rozdziale:
"Usłyszałam z tamtąd różne głosy, a po chwili do salonu wpadli...."
Wpadli koledzy Josh'a łącznie z nim. Byli pijani, naćpani i Bóg wie co jeszcze.... Josh oczywiście z tym swoim złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Powolnym i chwiejnym krokiem podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale tuż przed tym zrobiłam szybko unik, a on upadł na ziemię. Kuźwa myślałam, że policja go znalazła. W ogóle po co ona jest, jak i tak nic nie robi?! Ehh, nieważne. 
Josh i jego kumple

- Kochanie, czemu uciekasz? - mruknął pod nosem.
- Po pierwsze nie mów do mnie kochanie, po drugie jesteś totalnie zalany, a po trzecie nienawidzę cię. - odpowiedziałam już zmęczona tym wszystkim. 

W końcu wstał, podszedł do mnie i niespodziewanie złapał mnie za nadgarstki i zaczął wyprowadzać z domu. Szarpałam się z nim. Jego koledzy kurwa nie są lepsi, jest ich łącznie pięciu. Jeden z nich podszedł do Ash, drugi do Pezz, trzeci do Dan, a czwarty do Monici. Chwycili je tak samo, jak mnie Josh. Nagle wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała po chłopakach. Harry, Louis, Zayn, Liam i Niall wyciągnęli z szuflady bronie i wycelowali w Josh'a i jego kumpli. Skąd oni kurwa mają broń. Spojrzałam na dziewczyny przerażona, a Perrie tylko uspokoiła mnie wzrokiem. Będę musiała o tym z Harry'm pogadać. 

- Zostaw ją, śmieciu albo nie skończy się to dla Ciebie dobrze. - powiedział przez zaciśnięte zęby Loczek. 

Zazwyczaj jest tak, że ludzie po alkoholu są odważniejsi, ale tak nie było z Josh'em, z nim było odwrotnie. 

- Whoow, spokojnie stary, chcieliśmy się tylko zabawić. - roześmiał się Josh. Palant. Aż na samą myśl co mógłby mi zrobić, cała się trzęsę. Rozluźnił trochę ucisk, przez co mogłam się swobodnie wyrwać, dziewczyny zrobiły to samo co ja. Josh i jego kumple, o ile dobrze pamiętam to Jake, Max, Justin i Logan wzruszyli ramionami i wyszli jak gdyby nigdy nic. Okeeeeeeej. Podeszłam do Loczka i przytuliłam go z całych sił. On mnie otulił sowimi ramionami.

- My już będziemy się zbierać. - powiedział Liam, a wszyscy się z nim zgodzili.

Pożegnałam się z przyjaciółmi buziakiem w policzek, po czym zamknęłam za nimi drzwi. Poszłam do salonu, a na sofie siedział Harry. 

- Przepraszam kochanie, że Ci nie powiedziałem o broni, ale nie chciałem Cię straszyć. Mam ją legalnie. - westchnął, a ja podeszłam do niego i się wtuliłam w jego tors.
- Nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało. Kocham Cię. - poczułam, jak pocałował mnie w skroń.
- Dziękuję. Ja Ciebie jeszcze bardziej, Słońce. - jak mnie tak nazywa, przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Nawet nie zauważyłam, że usnęłam w ramionach mojego chłopaka.

*Następny Dzień*

Obudziłam się w łóżku, ale nie poczułam obok mnie Loksera. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeciągnęłam się. Mam na sobie koszulkę Hazzy. Powolnym krokiem poszłam do garderoby i wzięłam z niej ubrania na dzisiaj. Poszłam do łazienki, umyłam dokładnie swoje ciało i włosy. Wyszłam z kabiny prysznicowej, opatuliłam się puchowym ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Wytarłam swoje ciało i ubrałam się w czarną bluzeczkę, jeansy z wysokim stanem oraz czarne buty na obcasie i platformie. Wyprostowałam włosy oraz zrobiłam standardowy makijaż. Całość wyglądała tak. Zeszłam na dół. W kuchni rozpowszechniały się cudowne zapachy. Mój Hazzuś robił naleśniki i to w kształcie serca, jaki on kochany. 

- Hej kochanie. - przywitałam się z nim.
- O hej, chciałem Ci zrobić niespodziankę, ale już wstałaś i powiem, że wyglądasz niesamowicie seksownie, Kocie. - objął mnie ramionami, pocałował krótko i przygryzł płatek mojego ucha, a mnie przeszedł cudowny dreszcz. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść posiłek.
- Jak Ci się udało zrobił naleśniki w kształcie serca? - zapytałam, biorąc kolejnego.
- Masz zdolnego chłopaka. - uśmiechnął się do mnie. - Poczekaj! Nie zaczynaj jeść zrobię Ci zdjęcie. - wziął telefon.
- No dobraaaa. - wzięłam jednego naleśnika do rąk i uśmiechnęłam się, a Hazz zrobił zdjęcie. Wyszło śmiesznie.
Takie zdjęcie zrobił Harry :)

*3 godziny później*

Właśnie jesteśmy w drodze do wesołego miasteczka. Otworzyli nowe przy plaży. Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce. Od razu poszliśmy na kolejkę górską. Bardzo się cieszyłam, bo dawno nie byłam. Gdy już byliśmy w wagonach odechciało mi się jechać. Zaczęłam się bać. Harry to zauważył i objął mnie opiekuńczo ramieniem.

- Spokojnie, nic Ci się nie stanie. - powiedział spokojnie, po czym pocałował mnie w czoło, abym czuła się bezpieczna.
- Dziękuję - odpowiedziałam uśmiechając się. Nagle kolejka ruszyła, a ja szybko wtuliłam się w chłopaka i zamknęłam oczy.
- Ejj, Misiu. Już koniec. - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że już stoimy. Uff.... Przeżyłam.

*Parę godzin później*

Harry wygrał dla mnie miśka. Powiedział, że Misiek potrzebuje miśka. Słodki jest. Właśnie idziemy w stronę budki, aby zrobić sobie zdjęcia na pamiątkę. Postanowiliśmy, że zrobimy jakieś głupie. Wyszły fajnie. Co ja gadam, wyszły zajebiście. 

- Zbieramy się? - zapytał chłopak.
- Dobrze, zmęczona już jestem. - powiedziałam ziewając. 

Byliśmy tu dość długo. Jest godzina 8.00 p.m. Jejku, na serio długo tu byliśmy. 
Siedzimy już w samochodzie i akurat leci moja ulubiona piosenka. Zaczęłam sobie podśpiewywać. Dawno nie napisałam żadnej piosenki. 

- Ślicznie śpiewasz. Jak wrócimy musisz mi coś zaśpiewać. - powiedział uśmiechnięty Loczek.
- Hmm... No nie wiem, nie wiem. - odwzajemniłam gest.
- Wiem, że i tak zaśpiewasz. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Ale nie robię tego, bo Ty mi karzesz, tylko bo dawno tego nie robiłam. - również się uśmiechnęłam.

*Parę minut później*

Właśnie siedzimy w sypialni i miałam zaśpiewać Harry'emu jakąś piosenkę. Wzięłam gitarę i zaczęłam grać. Zaśpiewałam tą piosenkę. Po skończeniu, położyliśmy się i zasnęliśmy.

Ciąg dalszy nastąpi...

________________________________________________
I jak Wam się podoba??
Zdecydowałam, że tytułów nie będzie. Może się wydawać trochę nudny ten rozdział, ale jakoś weny nie miałam ;// KOCHAM WAS!!!! <3

Przepraszam za błędy.

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 12

W poprzednim rozdziale:
"Nagle szturchnęłam jakąś kobietę. Odwróciłam się i zobaczyłam..."


Uwaga! Rozdział zawiera dużo wulgaryzmów.

- Ojej, przepraszam, pa... - to była moja matka z jakimś fagasem - A nie jednak nie.
- Witaj córciu, ooo widzę, że zmieniłaś kolor włosków? - zmieniła temat i chciała dotknąć moich włosów, ale szybko się odsunęłam. - Co się stało?
- Co się stało?! - ona chyba żartuje - Nie zauważałaś mnie przez te wszystkie lata, a teraz się kurwa pytasz co się stało?! - parsknęłam.
- Odzywaj się do matki! - krzyknęła.
- Ty już nie jesteś moją matką! - dorównałam jej tonu. Nagle poczułam piekący ból na prawym policzku, ona mnie uderzyła. - Czyli tak się zachowuje matka?!
- Elena, uspokój się! Co Ty zrobiłaś?! - krzyknął ten fagas.
- Ian nie wtrącaj się! To sprawa między mną a córką! - krzyknęła na niego. Co tam, że ludzie się na nas patrzą.
- A może ja chcę usłyszeć jego opinię na ten temat?! Ojciec wie, że go zdradzasz? - zapytałam nadal krzycząc.
- Parę dni temu się z nim rozwiodłam, bo to on mnie zdradził. - powiedziała już troszkę spokojniej.
- Szybko sobie znalazłaś pocieszenie. - parsknęłam.
- Ja?! To Ty kurwa przed nim szybko rozłożyłaś nogi! - pokazała na Harry'ego, a ja poczułam dziwne ukłucie w środku. Ehh..  Zauważyłam, że ludzie nagrywają naszą kłótnię. No tak, bo nie mają kurwa co robić... 
- Widocznie po kimś to mam. - parsknęłam kolejny raz i usłyszałam wydobywające się z tłumu 'uuuu' itp. - Ja kurwa przynajmniej nie szlajam się z jakimiś fagasami po mieście. - kolejny raz dostałam w twarz. Nie dam się tak traktować. Jeden raz może bym przeżyła, ale dwa razy?! Co to za świat... Postanowiłam jej oddać, wiem, że to nie wypada, ale jej zachowanie to szczyt wszystkiego... 
- Własną matkę uderzyć? - powiedziała łapiąc się za serce, jakbym ją naprawdę zraniła. 
- Pff... - prychnęłam. - A Ty to możesz uderzyć córkę? - zadałam pytanie retoryczne. 
- Dobra, nieważne. Chodź Ian, nie gadajmy już z tą szmatą. - parsknęła i odwróciłam się do mnie plecami. Wkurwiła mnie. Zanim zdążyła się ruszyć złapałam ją za włosy i pociągnęłam w swoją stronę. 
- Jeszcze raz mnie nazwiesz szmatą, a zobaczysz na co mnie stać. - warknęłam jej do ucha. 

Zobaczyłam strach w jej oczach, więc puściłam włosy kobiety, a ona od razu z tym całym Ian'em szybkim krokiem odeszła. Wzięłam Harry'ego za rękę i odeszłam od miejsca, gdzie rozgrywała się afera.

*15 minut później*

Siedzimy w domu i jemy obiad, który przygotowałam. Musiałam się czymś zająć.

- Może zaprosimy chłopaków z dziewczynami? - zapytałam Harry'ego.
- Ooo, mojemu leniuszkowi chce się tą seksowną dupcię ruszyć? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.
- Bardzo śmieszne... - zrobiłam jakąś głupią minę. - A teraz tak na powagę, zapraszamy?
- Możemy zaprosić. - uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest. 

Skończyliśmy jeść, goście już zaproszeni, a ja postanowiłam się przebrać. Poszłam do garderoby i zastanawiałam, w co się ubrać. Stałam i gapiłam się, jak idiotka w swoje ubrania... Mam ich tyle, a ciągle się zastanawiam. Postawiłam na czarne, skórzane legginsy, tego samego koloru szpilki oraz niebieską bluzkę w różnorodne wzory. Wyglądałam tak. Grzywkę spięłam do tyłu i zrobiłam mój podstawowy makijaż, czyli eyeliner, kredka oraz błyszczyk.

Gdy już się wyszykowałam zeszłam do salonu i usiadłam obok Hazzy na kanapie. 

- Wyglądasz seksownie, kochanie. - powiedział i po chwili położył mnie na sofie i zawisł nade mną. 
- Harry! Zaraz przyjdą goście! - zaczęłam się śmiać. - Idź się przebierz. - rozkazałam.
- Ehh... No dobrze, skarbie. - powiedział i dał mi przelotnego całusa w usta.

Gdy Hazz poszedł się przebrać, ja czekałam na gości. Zauważyłam, że Lokser już przyszykował przekąski i alkohol. Jejuu, ile może się facet ubierać? Oni nie muszą się malować, czesać i nie stoją przed szafą pół godziny, zastanawiając się w co się ubrać. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pewnie chłopaki i dziewczyny. Poszłam otworzyć i się nie myliłam. Z każdym przywitałam się całusem w polik. 

- Whoow! Słoneczko, wyglądasz niesamowicie! - wykrzyknął Louis i rzucił się, żeby mnie przytulić, ale zrobiłam szybki unik, a chłopak padł na ziemię, robiąc dość spory hałas. Wiedziałam jakby te jego przytulanie by się skończyło. Bym nie mogła oddychać, więc wolałam tego uniknąć. 
- Co się tu dzieje?! - krzyknął Harry schodząc po schodach. 
- A nic. Ile można się przebierać?!  - krzyknęłam śmiejąc się i pocałowałam go w policzek. 
- Ale to prawda, Liv. Wyglądasz niesamowicie! - powiedziała Ashley, a wszyscy zebrani się z nią zgodzili. To teraz coś czuję, że będą komplementy. Nie lubię ich, bo nie wiem jak na nie odpowiedzieć. 
- Dzięki, skarbie. - dałam jej buziaka w usta.

A tak ogólnie to dziewczyny wyglądały ślicznie. Ash była ubrana w jasne jeans'y z dziurami na kolanach, czarny top, kurtkę w kolorze pudrowego różu i beżowe buty. Wyglądała ślicznie. 
Natomiast Pezz była ubrana w czarną bluzkę z napisem 'PARIS', którą zawiązała na bok, do tego jeans'y w niektórych miejscach starte i czarne szpilki. Wyglądała tak.
Danielle miała na sobie skórzane spodnie, czarną koszulkę i tego samego koloru kurteczkę, srebrny naszyjnik i białe szpilki. Wyglądała tak.
Monica ubrała się w niebieskie legginsy, tego samego koloru bluzkę, czarny żakiet i czarne szpilki. Wyglądała tak.

*30 minut później*

Jedną butelkę wódki już opróżniliśmy. Nie jesteśmy za bardzo wstawieni. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, opowiadaliśmy różne śmieszne historie z dzieciństwa. Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Ugh... Kolejna impreza przerwana cholernym dzwonkiem do drzwi, kurwa no. Ludzie jest godzina 21:00 powinniście już siedzieć w domu... Tym razem wypadło na Pezz, więc marudząc podeszła do drzwi i otworzyła. Usłyszałam z tamtąd różne głosy, a po chwili do salony wpadli....

Ciąg dalszy nastąpi...

___________________________________________________
Jak Wam się podoba? Co sądzicie?

Mam do Was pytania:
- Liv ma się ubierać normalnie czy bardziej seksownie?
- Mam nadawać tytuł rozdziałom?

Piszcie śmiało w komentarzach :))

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz