sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 17

W poprzednim rozdziale:
"Położyłam się i od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza"

Obudziłam się wtulona w tors Harry'ego. Oj coś czuję, że dzisiaj będzie mieć niezłego kaca. Ostrożnie zeszłam z niego, aby go nie obudzić. Poszłam do kuchni, żeby zrobić mu śniadanie oraz przygotować wodę i jakieś tabletki przeciwbólowe. Po zrobieniu ułożyłam wszystko, czyli naleśniki z nutellą i paroma truskawkami, wodę i te tabletki na tackę, i zaniosłam to mojemu śpiochowi. Poszturchałam mojego chłopaka lekko w ramię, aby go rozbudzić. 

- Misiu wstawaj, śniadanie. - odłożyłam tackę na jego stolik nocny i musnęłam jego usta, a on mnie przytrzymał i pogłębił pocałunek.
- Takie pobudki to ja kocham. - uśmiechnął się.
- Masz śniadanie na stoliku obok łóżka i tabletki przeciwbólowe. - powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się grymas. - Co się stało?
- Nie mów tak głośno, łeb mi pęka. - powiedział łapiąc się za głowę.
- Właśnie po to Ci je przyniosłam. Jedz. - powiedziałam i musnęłam jego policzek.

Wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Po wykąpaniu umalowałam się, a z ubrań wybrałam dzisiaj ciemne jeans'y z wysokim stanem, biały top z czarnymi wstawkami, szarą bluzę, a zamiast szpilek założyłam swoje kochane papcie. Całość wyglądała tak. Zeszłam na dół, aby zjeść moją porcję naleśników. Pycha. Po zjedzonym posiłku poszłam pooglądać telewizję, akurat leci mój ulubiony serial, czyli "Agenci NCIS: Los Angeles", więc bardzo się cieszę, bo w końcu mam co obejrzeć. W połowie serialu usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Obróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam Harry'ego w bokserkach. Z jego włosów skapywały kropelki wody. Wyglądał mega seksownie. Teraz uświadomiłam sobie, że się w niego wpatruję, jak idiotka. Potrząsnęłam głową i wróciłam do swojej poprzedniej czynności. Poczułam, że materac zaczyna się uginać na miejscu obok mnie i ujrzałam tam mojego chłopaka.

- Dziękuję za śniadanie i tabletki. - powiedział i musnął mój policzek. 
- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się, a on go odwzajemnił.
- Mam taki pomysł... Bo niedługo zaczynają się święta i chciałbym się spytać czy nie chciałabyś spędzić ich ze mną i z moją rodziną? - zapytał patrząc w moje oczy.
- No raczej w domu nie będę siedziała, jak ta ostatnia idiotka. - uśmiechnęłam się słabo. - Denerwuję się, a jeśli Twój tata mnie nie polubi? - zapytałam zdenerwowana.
- Ja mam ojczyma i kochanie na pewno Cię polubi. Ciebie nie da się nie kochać. - pocałował mnie krótko.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. - A co chciałbyś na święta dostać ode mnie? - zapytałam.
- Ty mi wystarczysz. - uśmiechnął się ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

*20 minut później*

- Wychodzę! - krzyknęłam na cały dom, aby Harry usłyszał.
- Okej! - odkrzyknął mi.

Założyłam szpilki, wzięłam torebkę, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie Jai'a Waetford'a - Get To Know You. Chłopak ma talent. Kierowałam swoje kroki w stronę centrum handlowego. Chodziłam po sklepach i nie mogłam nic znaleźć dla Harry'ego na święta. Przechodziłam właśnie obok jubilera i zobaczyłam młodą parę, która wybierała obrączki. Ehh.... Też bym tak chciała. W końcu po bezczynnym łażeniu po sklepach, znalazłam ten idealny prezent dla mojego chłopaka. Był to piękny czarny zegarek. Od razu mi się spodobał. Postanowiłam go kupić. Nie był zbyt tani, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby. Sprzedawca ładnie mi to zapakował, a ja mu wręczyłam pieniądze oraz schowałam podarek dla Hazzy do torebki i ruszyłam szczęśliwa do domu. Gdy weszłam poczułam przepiękny zapach indyka. Weszłam do kuchni i zobaczyłam mojego misia, który właśnie wyjmował mięso z piekarnika. 

- Pięknie pachnie, misiu. - powiedziałam.
- Dziękuję, siadaj do stołu, zaraz Ci podam obiad. - pocałował mnie przelotnie w usta na przywitanie. 

Zrobiłam to, o co prosił chłopak. A po chwili przed nosem postawiono mi talerz z indykiem i sałatką. Zaczęłam konsumować posiłek. Po zjedzeniu poszłam do naszej sypialni i od razu zmęczona rzuciłam się na łóżko.

*23 grudnia - godzina 6.p.m.*

Właśnie parkujemy przed domem mamy Harry'ego w Holmes Chapel. Strasznie się denerwuję, a ręce trzęsą się, jak nigdy. Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi.

- Harry, denerwuję się. - powiedziałam.
- Spokojnie, misiu. Na pewno Cię pokochają, a moją mamę już znasz. - objął mnie opiekuńczo ramieniem i dzięki temu się uspokoiłam. Drzwi otworzyła nam mama Hazzy.
- O już jesteście, proszę wejdźcie. - powiedział i przepuściła nas w drzwiach. - Bardzo miło jest Was widzieć. - uśmiechnęła się szeroko.
- Panią także. - powiedziałam odwzajemniając gest kobiety.
- Mówiłam Ci już kochanie coś na temat 'pani'. Mów mi mamo. - przytuliła mnie, co ja oczywiście odwzajemniłam.
- Przepraszam, pa.... mamo. - szybko się poprawiłam.
- No i to rozumiem. - zaśmiała się, a my jej zawtórowaliśmy. - Chodźcie do salonu. Liv, kochanie poznaj mojego męża Robina i córkę Gemmę. - przywitałam się z panem Robin'em uściskiem dłoni, a Gemma rzuciła się na mnie mało nie wywracając. Oczywiście pan Robin również kazał do siebie mówić 'tato', bo należę do rodziny. 

"Mama" przygotowała na kolację kurczaka w ziołach, do tego pieczone ziemniaki i sałatkę z zieleniny. W czasie kolacji padło pytanie, którego bardzo się obawiałam.

- Liv, a czym się zajmują Twoi rodzice i dlaczego nie spędzasz z nimi świąt? - zapytała mama Hazzy.
- Mamo, nie.... - pokręcił głową Harry.
- Harry, spokojnie. - uśmiechnęłam się słabo w stronę chłopaka. - Powiem szczerze, nie mam pojęcia, co teraz się z nimi dzieje, ponieważ w wieku 16 lat uciekłam z domu. Rodzice nie przejmowali się mną, mama wracała późno z pracy, a ojciec gdy mi nie wierzył lub zrobiłam coś nie tak to.... nieważne. - jedna łza spłynęła po moim policzku. 
- Przepraszam, kochanie, nie wiedziałam. - "mama" nie wiedziała co powiedzieć, była zszokowana, z resztą tak samo jak "tata" i Gemma. 

Po skończonej kolacji wszyscy poszli się wykąpać, żeby jutro mieć dużo siły. Wszyscy byli już w swoich sypialniach, a ja leżałam wtulona w tors mojego misia. Gdy już zasypiałam usłyszałam jego głos.

- Przepraszam Cię za swoją mamę. - westchnął, po czym przytulił mnie mocniej.
- Nic się nie stało, Harry. W końcu skąd mogła to wiedzieć? I tak jesteśmy już razem 3 miesiące, więc powinna wiedzieć. - powiedziałam praktycznie na jednym wdechu.
- No dobrze.... Śpij już, a jutro dostanie ode mnie spóźniony prezent na urodziny, ale także to też będzie prezent na Gwiazdkę. - pocałował mnie w czubek głowy, a ja od razu zasnęłam.

*Następny dzień - godzina 3 p.m.*

Gemma stoi przed moją walizką i zastanawia się w co mam się ubrać, poprosiłam ją o pomoc z ubiorem, makijażem i włosami, bo totalnie nie mam do tego głowy. W końcu udało jej się wybrać odpowiednie ubrania. Po przyszykowaniu ich, zaczęła mnie malować i robić fryzurę. Po tym wszystkim ubrałam przygotowane rzeczy, a była to sukienka przed kolanko w czarno-białe wzory, a do tego białe buty na obcasie i białe perełki. Włosy miałam związane w kucyka, a makijaż był bardzo delikatny. Całość wyglądała tak. Gemma natomiast miała na sobie czarną sukienkę do kolan w białe grochy i do tego czarne botki na obcasie. Wyglądała tak. Zeszłyśmy na dół, oczywiście nie obyło się bez komplementów Hazzy i jego mamy, oraz pana Robin'a. Podczas kolacji Harry nagle wstał od stołu i zanim spostrzegłam klęczał na prawym kolanie przede mną i wyjmuje czerwone pudełko z kieszeni marynarki. On chyba nie zamierza.... O boże... To się nie dzieje naprawdę...

- Liv kochanie, mówiłem Ci wczoraj, że dostaniesz ode mnie prezent. I to właśnie on. - otworzył pudełko. - C-czy... chciałabyś zostać moją żoną? - zapytał jąkając się. Nie wierzę...
- Harry... - zaczęłam niepewnie, a Harry spuścił głowę. - Oczywiście, że TAK!!!! - krzyknęłam, a o z niedowierzaniem spojrzał na mnie włożył piękny pierścionek na mój palec. Pocałowaliśmy się, a wszyscy zaczęli nam gratulować. Nie wierzę, a parę dni temu o tym marzyłam.

Ciąg dalszy nastąpi...

_________________________________________________________________________
Spodziewaliście się czegoś takiego? Już nie mogłam wytrzymać :D No i mam nadzieję, że Wam się podoba. :** Kocham Was, mordeczki :**

Skomentuj - dla Ciebie to chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania <3
Przepraszam za wszelkie błędy...

4 komentarze:

  1. A to się porobiło
    Kocham to ff
    Kocie życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa!!! O Boże! Jakie słodkie! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wszystko szybko sie dzieje ;o
    Ale rozdzial mega <3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń