sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 19 "To nie może być prawda!"

W poprzednim rozdziale:
" Wsiedliśmy i ruszyliśmy do domu."
UWAGA! Ten rozdział zawiera sceny 18+, czytasz na własną odpowiedzialność!!!
Uff, nie ma to, jak w domu. Leżę właśnie na łóżku w sypialni i piszę wiadomości z Ashley i Monicą. U nich nic ciekawego się nie wydarzyło. Po staremu. Nie obyło się także bez tego, abym nie opowiedziała o sytuacji z Jeff'em i Niną dzisiaj. Dziewczyny musiały kończyć, więc leżałam i gapiłam się bezczynnie w sufit. Nagle do pokoju wszedł Harry ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Podszedł do mnie i włożył rękę pod mój krótki top ujmując dłonią moją pierś. Miły dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Oj, ja już wiem, co chodzi Harry'emu po tej jego głupiej główce, no ale właściwie mu to obiecałam.
- Chyba mi coś kochanie obiecałaś? Czyż nie? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Hmm... Nic sobie nie przypominam, abym Ci coś obiecywała. - przystawiłam palec pod brodę i uniosłam głowę do góry zastanawiając się.
- Livcia, nie pogrywaj ze mną, bo Cię tak zerżnę, że jutro nie wstaniesz. - pogroził mi palce, a ja się zarumieniłam na jego dobór słów.
- Ale co ja takiego robię? - uniosłam ręce w geście obronnym.
- Oj już dobrze wiesz. - zaśmiał się. - Obiecałaś, że poprawisz mi humor. - sunął ręką coraz wyżej i wyżej, aż w końcu doszedł do moich fig.
- Ale, jak widzę to masz świetny humor. - zaśmiałam się, a Hazz nagle zdjął ze mnie figi, a później spódnicę.
- Tylko dlatego, że wiem, co będziemy robić. - uśmiechnął się cwaniacko, po czym niespodziewanie wbił we mnie swój palec wskazujący.
Jęknęłam z podniecenia, a Harry mnie pocałował mocno i namiętnie. Chwilę później dołączył drugi palec. Poruszał nimi szybko i dokładnie. Wygięłam plecy w łuk, ponieważ Harry trafił w mój punkt G.
- Harry, ja.... do.... dochodzę! - krzyknęłam.
- Poczekaj. - Hazza wyjął swoje palce, a ja nie zrozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie zdjął swoich bokserek i mojej spódnicy. Pocałował mnie i wbił się we mnie niespodziewanie. Jęknęłam w jego usta, na co zamruczał.
- CHOLERA, HARRY!!! - krzyknęłam, kiedy zaczął poruszać się coraz szybciej, dzisiaj nie mamy 'waniliowego seksu'.  Już nie mogłam dłużej wytrzymać i wygięłam plecy w łuk i doszłam.

 Chwilę później poczułam ciepło roznoszące się we mnie. Hazz wyszedł ze mnie i poszedł pod prysznic. Ubrałam moje figi i z powrotem położyłam się na łóżku, jeśli mam być szczera ten seks podobał mi się bardziej od pierwszego. Harry, wyszedł z łazienki, z jego włosów skapywała jeszcze woda. Skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Ale poczułam uścisk na nadgarstku. Harry odwrócił mnie, że stałam z nim twarzą w twarz. Pocałował mnie delikatnie i czule, a ja oddałam pocałunek. 
- Podobało się? Nie przegiąłem? - spojrzał mi w oczy zmartwiony.
- Było nawet lepiej niż za pierwszym razem. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go przelotnie.
*Następny dzień*
Obudziłam się bez Harry'ego, ponieważ pojechał do swojej firmy, nawet nie wiedziałam, że jakąś ma. Będę musiała go o to spytać, ale wczoraj kiedy mi o tym mówił nie miałam siły, aby go wypytywać. Nie jestem typem zazdrosnej dziewczyny, chociaż czasem jestem, bo gdy idziemy przez miasto widzę, jak kobiety rozbierają lub pożerają go wzrokiem, a na mnie patrzą złowrogo. Zdarza się, że nawet kobiety, które już mają mężów czy chłopaków obok siebie zabijają mnie wzrokiem. A tak na marginesie to dzisiaj wypada mi, aby się zaczęło morze czerwone, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Przerwałam moje rozmyślenia, ponieważ usłyszałam dzwonek mojego telefonu, czyli "Austin Mahone - Secret". Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej przyjaciółki. Szybko przesunęłam palcem po zielonej słuchawce.
- No hejka, co tam? - zapytałam śmiejąc się.
- Mogę dzisiaj wpaść do Ciebie? - zapytała ucieszona.
- Jasne, a coś się stało? - zapytałam
- Czy musiało się coś stać, abym odwiedziła swoją przyjaciółkę? - niemal usłyszałam, jak się uśmiecha, nie wiem jak to możliwe, hah.
- Okej, za ile będziesz? - zapytałam śmiejąc się.
- Hmm, za pół godziny pasuje? - zapytała
- Jasne. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Poszłam się przyszykować, ubrałam się w biały sweterek z czerwonymi paskami na końcu rękawów, spódnicę w czarno-czerwoną kratę i moje papcie. Włosy związałam w wysokiego kucyka i nałożyłam czerwoną opaskę. Nałożyłam puder i czarny tusz do rzęs. Taki delikatny makijaż. Wyglądałam tak. Zeszłam na dół i przygotowałam herbaty, dla mnie zwykłą z cytryną, a dla mojej przyjaciółki malinową. Po zalaniu wrzątkiem herbat usłyszałam dzwonek do drzwi. W nich stała Ashley, miała na sobie zwykła, białą koszulkę z kieszonką na piersi, skórzane spodnie z klamerkami na końcu, czarne buty i tego samego koloru torebkę, włosy miała uplecione w warkocz ułożony na bok, a makijaż delikatny taki sam, jak mój. Wyglądała ślicznie. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
- Chodź na taras. - zaśmiałam się ze wcześniejszego wspomnienia na tarasie. Usiadłyśmy, oczywiście Pani Robinson wyszła w tym samym czasie, przywitałam się z nią, a Ash zaczęła się śmiać. - Zamknij się już idiotko, muszę Ci coś ważnego pokazać. - wyciągnęłam w jej stronę rękę zewnętrzną stroną. - Harry mi się oświadczył. - uśmiechnęłam się na to najmilsze wspomnienie.
- NAPRAWDĘ?! - krzyknęła podekscytowana. Zaczęła piszczeć i skakać z radości. Oczywiście nie obyło się bez dziwnego spojrzenia naszej sąsiadki i patrzyła na moją przyjaciółkę, jak na chorą psychicznie osobę.
- Tak i wczoraj znowu to zrobiliśmy... Tylko już nie krzycz! - zwróciłam jej uwagę, na co obie się zaśmiałyśmy.
- Woow, mała rozkręcasz się. - przegadałyśmy tak jeszcze z pół godziny i nagle poczułam, że muszę szybko do łazienki, pobiegłam zostawiając zdezorientowaną Ashley i zwymiotowałam do ubikacji. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo przecież nic nie jadłam. Po tej udręce, zdjęłam swoją bieliznę, żeby zobaczyć, czy teraz nie będę chodziłam wkurzona. Nic. Nagle do drzwi zapukała Ash, otworzyłam jej.
- Wszystko dobrze? - zapytała się ze współczuciem.
- Nie wiem, sama. Dzisiaj rano powinnam dostać okresu, ale do tej pory nie dostała, teraz te wymioty chociaż nic nie jadłam. - powiedziałam i poszłyśmy z powrotem na taras.
- A jak uprawialiście seks to używaliście prezerwatyw? - zapytała cicho, bo sąsiadka chyba podsłuchiwała.
- Chodź do kuchni. - wskazałam lekko głową w stronę pani Robinson.
- Okej. - poszłyśmy.
- Nie używaliśmy. - załamałam się i ukryłam twarz w dłoniach.
- Ehh... Mycha poczekaj na mnie pójdę do apteki po test ciążowy. - powiedziała cicho i wyszłam, a ja zaczęłam płakać jak małe dziecko.
*20 minut później*
Już się uspokoiłam, ale nadal byłam niespokojna, ponieważ właśnie czekałam na wynik testu. Okazał się pozytywny, to są chyba jakieś żarty?! Ja mam dopiero 19 lat! To nie może być prawda!
Ashley poszła do domu, ale powiedziała, że zapiszę mnie do zaufanego ginekologa, aby się upewnić. Zapewniła, że pójdzie ze mną, a ja dziękuję Bogu, że mam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.
*2 godziny później*
Siedziałam w salonie i płakałam z bezsilności. Usłyszałam otwieranie zamka. Pewnie Hazz. Powiedzieć mu czy nie? Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Dobra powiem, dam radę. Harry, gdy mnie zauważył podbiegł do mnie kucając obok.
- Co się stało?! - krzyknął przerażony. - Josh tu był lub ojciec, matka?! - zgadywał, a ja tylko pokręciłam głową. Boję się jak zareaguję, nawet już nie chodzi o to, że jestem za młoda, najbardziej się boję tego, że Harry mnie zostawi, gdy się dowie.
- Harry... Bo... Ja... - zaczęłam się jąkać, dobra Liv, dasz radę, prosto z mostu, co będzie to będzie. - Harry, prawdopodobnie jestem w ciąży. - powiedziała i patrzyłam na jego reakcję, a później wstał i zaczął dosłownie skakać z radości. Później wybiegł na taras, a ja za nim.
- BĘDĘ OJCEM!!!!!!!  - krzyknął na całą ulicę, a później przeskoczył przez płot na taras Pani Robinson i ucałował jej policzek. - ROZUMIE PANI? BĘDĘ OJCEM!
Jejuu, nie wiedziałam, że tak się ucieszy, teraz to mam w dupie czy jestem za młoda, ważne, że Hazz się cieszy, a widząc go nawet ja zaczęłam się cieszyć. Wróciliśmy do domu, pocałowaliśmy się namiętnie.
- Dlaczego płakałaś? To najwspanialsza wiadomość. - powiedział.
- Na początku, że jestem za młoda, ale później sobie uświadomiłam, że możesz mnie zostawić, gdy dowiesz się o dziecku. Ale teraz cieszę się razem z Tobą. - powiedziałam na jednym wdechu uśmiechając się.
- Jak mógłbym zostawić tak wspaniałą narzeczoną. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszłam do sypialni, bo usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a.
Od Ashley: Jutro na 10 rano idziemy do ginekologa. :* Powiedziałaś Harry'emu? Jak zareagował? Buźka ;**
Do Ashley: Okey, dziękuję Ci za wszystko <3 Powiedziałam, nawet sama w to nie uwierzyłam, ale cieszy się, jak małe dziecko, wyszedł na taras i krzyknął na całą ulicę, że będzie ojcem, a później ucałował Panią Robinson. Hahahha. XD xoxo
Od Ashley: Co za idiota, hahah XD Ciekawe co ona sobie pomyślała. A jak się trzymasz? xx
Do Ashley: Teraz to ja się cieszę, że będę miała dziecko ^.^ Cieszę się razem z Hazzą. Kończę, do jutra, kochanie <3 :** xx
Od Ashley: To zajebiście! Okey, do jutra, kocham Cię <3 xoxo
Już nic nie odpisałam. Położyłam się i od razu zasnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi...
___________________________________________________
I co? Jak wrażenia? Spodziewaliście się?
Rozdział świeżo co napisany, na ten rozdział miałam wielką wenę. Mam nadzieję, że się podoba :**
1. Postanowiłam, że będę rozdziałom nadawać tytuły. :D
2. Teraz się zastanawiam, na którym rozdziale zakończyć historię Harry'ego i Liv. Wiem, że nie będziecie zadowoleni, ale chyba zakończę na 25, coś koło tego.
3. Również zapraszam na bloga o Louis'ie, który prowadzę z moją przyjaciółką :D
The Pursuit Of Love  ZAPRASZAM!!!!


5 komentarzy: