piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 14

W poprzednim rozdziale:
"Po skończeniu, położyliśmy się i zasnęliśmy."


Obudziły mnie krzyki z dołu. Ich sprawcą był Harry, ciekawe dlaczego krzyczy. Założyłam moje papcie i po cichutku zeszłam na dół. Zobaczyłam, że Harry rozmawiał przez telefon. Jedną rękę miał ściśniętą w pięść, a wszystkie jego mięśnie były napięte. Musi być ostro wkurzony. Usłyszałam kawałek rozmowy.

- Nie, nie wrócę do ciebie .... Nie kocham cię już! .... Tak, mam kogoś .... Gówno cię to obchodzi kim ona jest. Ważne, że jest w 100% lepsza od ciebie ..... Zostaw mnie w spokoju i nie dzwoń do mnie! - od razu po tych słowach się rozłączył i rzucił telefon na sofę. 

Bałam się takiego Harry'ego. Podeszłam, jak myszka do niego i od tyłu przytuliłam. Swoje dłonie położył na moich, które miałam na jego brzuchu. Czułam, że jego mięśnie pod wpływem mojego dotyku się rozluźniają. W końcu odważyłam się zapytać, kim była osoba, z którą roz... pomyłka, kłócił się.

- Kto dzwonił? - zapytałam, a on się odwrócił twarzą do mnie, natomiast ja spuściłam wzrok na swoje papcie, które stały się w tym momencie zadziwiająco ciekawe. 
- Moja była dziewczyna Taylor. Nie przejmuj się nią. Jesteś o wiele lepsza od niej. - dwoma palcami podniósł mój podbródek i pocałował.
- Tak, tak.... Pierdol dalej... - przewróciłam oczami.
- Z Tobą zawsze. - przesłał mi całusa w powietrzu. 

Gdy mnie puścił poszłam się ubrać, a Hazz zaczął robić śniadanie. Poszłam wziąć gorący prysznic. Po kąpieli owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem, umyłam dokładnie zęby. Zrobiłam lekki makijaż, uczesałam włosy w a'la kucyka i założyłam białą bluzeczkę w róże odkrywającą brzuch, jasne jeans'y z wysokim stanem i szpilki w kwiatki. Wyglądałam tak. Trudno dzisiaj było określić pogodę. Niby ciepło, ale taki wiosenny wiaterek wieje. Wyszłam z łazienki, wzięłam telefon i zeszłam na śniadanie. Okazało się, że szykowałam się 30 minut. Naleśniki czekały na stole, a Harry siedział na kanapie, pewnie już zjadł. Skonsumowałam posiłek i dołączyłam do mojego chłopaka.

- Co dzisiaj robimy? - zapytałam spoglądając na niego.
- Ymm.... Może do centrum handlowego na zakupy? - odpowiedział.
- Proponujesz zakupy? - zadziwiłam się, bo większość chłopaków nienawidzi zakupów.
- Nie lubię ich, ale dla mojej Księżniczki zrobię wszystko - pocałował mnie w skroń.

*45 minut później*

Właśnie weszliśmy do centrum handlowego. Weszłam do mojego ulubionego sklepu i od razu zaczęłam szukać ubrań, które mogłabym kupić. Jak na razie wybrałam do kupienia, czarną koszulkę, w tym samym kolorze rurki i szpilki. Komplet wygląda tak. W kolejnym sklepie kupiłam białą bluzę z napisami. Oczywiście były kłótnie w sklepie, kto płaci za zakupy. Harry powiedział, że jak on mnie zaprosił na zakupy to znaczy, że on płaci. Jeju, od kiedy on taki mądry? Ehh.... Dokupiłam również czarny top na ramiączkach, białą spódniczkę i czarne szpilki. Ile ja tych szpilek kupuję?! Całość wygląda tak. Postanowiła, że pójdę już do ostatniego sklepu. Kupiłam tam śliczny zestaw. Ustaliliśmy, że pójdziemy na obiad. Kelner dał nam karty. Razem z Harry'm wybraliśmy rybę w sosie koperkowym, do tego smażone i jakieś surówki. A do picia sprite. W końcu przyszedł kelnerka. Była to wysoka blondynka.

- Witam, mogę przyjąć za... - nagle przerwała. - Harry... - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Taylor... - ach, jego była. Już mnie wkurzyła tym, iż widzę, że rozbiera go wzrokiem. Nagle ta cała Taylor spiorunowała mnie wzrokiem, a ja zrobiłam to samo.
- To jest ta twoja nowa "dziewczyna"?! - zakpiła, a po chwili wybuchnęła śmiechem.

- Odpierdol się, ok? Masz ze mną jakiś problem?! To najpierw spójrz na siebie, nie wiem dlaczego zerwaliście, ale... - czas się zabawić Taylor. - Jak widać Harry już cię nie chce. - parsknęłam. Kuźwa, czemu ja jestem taka chamska? Nieważne, ona zaczęła. Podeszła do mnie na niebezpieczną odległość.
- Uważaj na słowa, mała. Gadasz ze starszą. - co tam, że ludzie się patrzą, jak na idiotów.
- Taylor, ty masz 20 lat,a ona 19. - wtrącił się Hazz.
- Whoow, rok różnicy, robi wrażenie. - parsknęłam, zatkało ją i dobrze. Ale to jeszcze nie koniec. - Widocznie woli młodsze. - odpowiedziałam dumna z siebie, odepchnęłam ją od siebie i podeszłam do MOJEGO chłopaka. Nagle zobaczyłam, że parę stolików dalej siedzą nasi przyjaciele. Przyglądają się całej tej kłótni. 
- Uważaj, bo zaraz coś ci zrobię... - ostrzegła mnie, a ja się zaśmiałam. Czy tylko ja zawsze wszystko w żart obracam?
- Taa... Już uciekam. - popatrzyłam na nią, jak na debilkę, bo nią jest, a Hazz zaczął się śmiać. Odsunęłam się na chwilę od niego, aby mieć na nią lepszy widok.
- Ale naprawdę radzę ci uważać, bo chłopaki, którym robiłam dobrze nie narzekali. - i nagle złapała Harry'ego za kroczę. Zacisnęłam usta w cienką linię. - I najlepiej całuję. - no nie wierzę, pocałowała go! Co za suka. Hazz próbował ją odepchnąć, ale kurwa przyssała się. Jak można być takim zachłannym?!

Koniec tej zabawy! Podeszłam do niej, odciągnęłam ją i przywaliłam jej prosto w noc z pięści. Aż się zachwiała. Odbiegła z płaczem trzymając się za noc. To ja mam tyle siły?! Wow. Podeszłam do Harry'ego i wpiłam się w jego usta.

 Poszliśmy do stolika naszych przyjaciół. Oczywiście, już sobie humor poprawiłam. Uśmiechnęłam się triumfalnie.

- Hej agresywna dziewczyno. - powiedziała Pezz i wszyscy zaczęli się śmiać. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek. 
- Od teraz Ty nas chronisz. - zaśmiała się Danielle.
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Liv, kurwa Ty jej złamałaś nos! - krzyknął uradowany Zayn, a ludzie się na niego popatrzyli, jak na jakiegoś psychicznego człowieka. Dobra każdy z nas jest psychiczny. 

*2 godziny później*

Jesteśmy w domu i właśnie się przebieram. Postanowiliśmy, że pójdziemy wszyscy do klubu z karaoke, gdzie kiedyś byliśmy. Pezz jeszcze weźmie ze sobą przyjaciółki. O ile dobrze pamiętam to Jade, Jesy i Leigh-Ann, natomiast nie mam pojęcia, która jest która. Okaże się. Postanowiłam, że ubiorę zestaw, który dziś kupiłam. Włosy związałam w wysokiego kucyka i zrobiłam mocny makijaż. Harry ubrał zwyczajne czarne rurki, biały podkoszulek w serek i tego samego koloru converse. Wyszliśmy, zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się samochodem w kierunku znanego nam baru karaoke.

Ciąg dalszy nastąpi...

____________________________________________
Hejka, mam nadzieję, że Wam się podoba. Przed chwilą skończyłam pisać, więc końcówka może być nudna, bo już zasypiam. Ale mam już wenę, na następny. ;) 

Jak myślicie, co wydarzy się w barze? I czy w ogóle coś się wydarzy. 

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
Przepraszam za wszelkie błędy.


4 komentarze:

  1. Nie mam pojęcia do wydarzy się w barze
    Te twoje ff cały czas mnie zaskakuję
    Co zresztą jest bardzo fajne
    zapraszam do siebie
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny kochana :* Ciekawe co się wydarzy :3 Czekam na next <3 Zapraszam do siebie: http://only-time-will-tel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. http://kraina-fanfiction.blogspot.com/ Hej. Zapraszam na nowy spis fanfiction ! PS. Zapoznaj się z regulaminem.

    OdpowiedzUsuń