niedziela, 5 kwietnia 2015

ZAPRASZAM!

A więc kochani, dawno mnie tutaj nie było :D Po prostu chciałabym Was zaprosić na moje dwa blogi. Jednego o Louis;ie, którego prowadzę z przyjaciółką, a drugiego o Zayn'ie <3 

Dance of Love - o Zayn'ie

I bardzo, ale to bardzo chciałabym Wam podziękować za ponad 10 000 wyświetleń *-* Zawsze o tym marzyłam, a kiedy pewnego dnia weszłam i zobaczyłam, że na tym blogu jest 10 000 to się popłakałam :') Kocham Was bardzo mocno za to <3 


To jest takie prawdziwe :D

czwartek, 29 stycznia 2015

EPILOG

*3 lata później*
 
- ALEX! Oddaj Darcy jej lalkę! - krzyknął mój mąż na syna, który zabrał córce jej ulubioną lalkę.
- To niech ona najpierw mi odda SpiderMen'a!!! - krzyknął Alex
- Ale brat zrozum. Teraz on pije ze mną herbatkę i nie chce iść do Ciebie! - moja mała córka już zaczyna rządzić.
- LIIIIIIIV!!! - krzyknął Harry
- Słucham, kochanie. - podeszłam do męża.
- Pomóż. - westchnął
- Alex, Darcy. Macie minutę, żebyście oddali sobie zabawki, bo ja je wezmę i Zosia razem ze SpiderMen'em wylądują w koszu. - powiedziałam spokojnie.
- ALE MAMO! - krzyknęli.
- 30 sekund. - powiedziałam. Oddali sobie zabawki i zajęli się sobą.
- Nadal nie wiem, jak to robisz. Kiedy ja tak mówię to zaczynają się śmiać. - westchnął całując mnie w skroń.
- Zrozum, ja jestem kobietą. Kto ma cycki ten ma władzę. ZAPAMIĘTAJ! - wtuliłam się w niego.
- Rzeczywiście. - zaśmialiśmy się.
 
_________________________________________________________________
Taki krótki epilog. I przepraszam, że zwlekałam dwa tygodnie, ale w zeszłym tygodniu nie było mnie w domu. Smutno mi, że zakończyliśmy już historię Liv i Harry'ego :c
Ale teraz założyłam nowego bloga o Zayn'ie :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
 
 
A teraz STATYSTYKA :D
 
Obserwatorzy: 5
Posty: 34 (łącznie z tym)
Wyświetlenia: 8 905
Opublikowane komentarze: 128
Odbiorcy:
- Polska
- USA
- Francja
- Australia
- Niemcy
* Były jeszcze inne, ale się usunęły :c
Przeglądarki:
- Chrome
- Mobile Safari
- Firefox
- Internet Explorer
- Safari
- NokiaBrowser
System operacyjny:
- Android
- Windows
- iPod
- Symbian/3
- Linux
 
DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYTKIE CHWILE! <3 CHCIAŁABYM WAS BARDZO MOCNO PRZYTULIĆ ZA TO, ŻE JESTEŚCIE <3 :c I POGADAĆ Z KAŻDĄ Z WAS :c GŁUPIE KILOMETRY :'( I na koniec takie śmieszne zdjęcie :c <3
 
 


niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 22 "Najlepsza niespodzianka, dziękuję!"

W poprzednim rozdziale:
"Nie mogę uwierzyć, że mam na nazwisko Styles, Liv Styles Miller."
 
*Kilka tygodni później*
 
Miesiąc miodowy przeminął cudownie, chociaż obyło się bez seksu z powodu ciąży, bo nie byłam pewna czy można. Obecnie siedzę w łazience i przygotowuję się, bo Harry powiedział, że za godzinę ma dla mnie niespodziankę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i wyprostowałam je, parę dni temu poprawiłam moje ombre. Nałożyłam puder, czarny eyeliner, jasno-różowy cień do powiek, tusz do rzęs i kremową pomadkę.
 
 
Gotowa zeszłam na dół i wzięłam jabłko. Czekałam na Harry'ego. Po zjedzonej przekąsce rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Mój mąż już czekam. Ale to cudownie brzmi. Założyłam czapkę, buty i wyszłam. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam w stronę samochodu. Harry na początku założył mi na oczy opaskę, żebym nic nie widziała.
 
- Wyglądasz cudownie, Pani Styles. - skomplementował mnie Harry.
- Dziękuję, Panie Styles. - zaśmiałam się cicho.
- Ugh... Zamiast tej niespodzianki wolałbym pieprzyć się z Tobą na masce samochodu albo na stole w jadalni. - powiedział swoim uwodzicielskim głosem, a ja spaliłam buraka. - Nie musisz się mnie wstydzić, żono. - zaśmiałam się.
- Będziesz musiał jeszcze poczekać tylko siedem miesięcy, mężu. - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- Tylko?! To AŻ siedem cholernych miesięcy. - westchnął.
 
W Harry oznajmił mi, że dojechaliśmy na miejsce. Pomógł mi wysiąść z auta i poprowadził do jakiego budynku, bo uderzyła we mnie fala gorąca. Stanęliśmy, usłyszałam rozsuwające się drzwi. Dojechaliśmy na któreś piętro, jeszcze trochę szliśmy korytarzem i w końcu wprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. Zdjął mi z oczu opaskę, a moim oczom ukazało się studio nagraniowe. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
 
- I jak Ci się podoba? Masz wielki talent i chciałbym, żebyś nagrała piosenkę. - powiedział trzymając mnie w talii.
 
- To... To najlepsza niespodzianka, dziękuję! - pocałowałam go, co odwzajemnił, a po chwili się w niego wtuliłam. - Tylko trochę się denerwuję... - powiedziałam.
- Nie masz czego, kochanie. Spójrz na swój sweterek. Napis "Don't Panic!" świadczy o tym, żebyś się nie denerwowała. - pocierał moje plecy. - A to jest Paul, on Ci pomoże. - powiedział odsuwając się ode mnie. - Paul to jest moja żona, Liv. - podaliśmy sobie ręce.
- Miło mi Cię poznać, Liv. Naprawdę nie masz się czym denerwować. - uśmiechnął się życzliwie - Na początku będzie próba, a później nagramy piosenkę. Nie denerwuj się. - powiedział.
 
Weszła do studia, założyłam słuchawki. Na początku była próba, a później się zaczęło. Podobno zaśpiewałam super. Postanowiliśmy pójść jeszcze na obiad. Po zjedzonym posiłku zmęczeni wróciliśmy do domu.
 
*7 miesięcy później*
 
Siedzimy właśnie z naszymi przyjaciółmi w restauracji. Jemy, śmiejemy się, rozmawiamy o ślubie Ashley i Louis'a. Zaręczyli się. Wyglądają razem cudownie! Tą cudowną chwilę przerwał jeden skurcz, później drugi. Zwinęłam się z bólu.
 
- Kochanie, co się stało? - zapytał zmartwiony Hazz
- Auć. Chyba się zaczęło. - powiedziałam trzymając się za brzuch.
- Do szpitala, TERAZ!!! - krzyknął Harry, a wszyscy się na nas spojrzeli.
 
Wszyscy od naszego stolika gwałtownie wstali, oczywiści prócz mnie. Mąż pomógł mi wstać i zaprowadził z Louis'em i Ash do samochodu, i ruszyliśmy do szpitala, a reszta przyjaciół jechała za nami.
 
Ciąg dalszy nastąpi...
 
___________________________________________________________
I jak Wam się podoba rozdział? :D Przykro mi, ale postanowiłam, że za tydzień będzie już EPILOG. Ale postanowiłam, że założę drugiego bloga, fabułę już mam wymyśloną, tylko muszę pomyśleć nad bohaterami :D <3 KOCHAM WAS <3 Wiem, że bardzo krótki rozdział, przepraszam :c
 
+ Jakbyście mieli czas i ochotę to wpadnijcie na bloga mojej przyjaciółki, jest o Niall'u i skomentujcie :D Hahah :D
 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Liebster Award #4

No więc, dziękuję bardzo za czwartą nominację do Liebster Award, to wiele dla mnie znaczy <3 Dziękuję Hi Amy - Zayn Malik fanfiction
 
Pytania:
1. Co skłoniło Cię do napisania bloga?
2. Masz internetową przyjaciółkę/przyjaciela?
3. Ile masz lat?
4. Skąd pomysł na fabułę opowiadania?
5. Wymarzone wakacje?
6. Gdzie chciałabyś/chciałbyś mieszkać w przyszłości?
7. Wymarzona/y dziewczyna/chłopak?
8. Kolor oczu?
9. Co w sobie lubisz?
10. Masz do siebie dystans?
11. Pierwsza sławna osoba, która "zawróciła" Ci w głowie?
 
Odpowiedzi:
1. Chciałam zobaczyć, jak to jest, gdy ktoś docenia Twoją pracę i miałam pomysł na opowiadanie, więc zaczęłam pisać.
2. Tak i to bardzo dużo <3
3. 15 - rocznikowo
4. Miałam taki pomysł i tak jakoś wyszło :D
5. Nieważne gdzie, ważne z kim <3 Grupa z zeszłego roku z obozu <3 <3 <3
6. Londyn <3
7. Takiego wielkiego ideału to nie mam :D Po prostu, żeby mnie szanował.
8. Brązowe.
9. Oczy, usta i włosy, ale jak są wyprostowane xD
10. Oczywiście.
11. Kiedy byłam mała była to Doda hahahha xD A teraz to One Direction i Dawid Kwiatkowski :D <3
 
NIKOGO NIE NOMINUJĘ :D
 
Jeszcze raz dziękuję za nominację <3 <3 <3

_____________________________________________________________-
I dzisiaj mamy WILEKIE ŚWIĘTO, ponieważ Zayn Malik kończy dzisiaj 22 lata <3 Ale on zawsze tak jak reszta zespołu będzie zawsze FOREVER YOUNG <3 <3 <3

 

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 21 "Nie odchodź, błagam"

W poprzednim rozdziale:
"Oboje przytuleni na łyżeczkę zasnęliśmy."
 
Obudziłam się o godzinie 10. Powlokłam się do łazienki, aby wziąć orzeźwiający i szybki prysznic. Po wybraniu wykonaniu porannych czynności zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie i herbatę. Postawiłam na omlet z dżemem truskawkowym.
 
 
Harry'ego nie było, więc pewnie jest z chłopakami. Postanowiłam wyjść do parku na spacer. Wyszłam zamykając na klucz za sobą drzwi i wkładając na uszy słuchawki. Włączyłam Madison Beer - Unbreakable i ruszyłam w stronę wyznaczonego celu. Usiadłam na trawie i myślałam o moim życiu, co do tej pory się zdarzyło. Przypadkowe spotkanie Harry'ego, ponowne spotkania z Josh'em, nowy związek, wyprowadzka, rodzice, oświadczyny, ciąża. Trochę tego dużo. Gdy zorientowałam się, która jest godzina przeraziłam się, siedziałam tutaj kilka godzin patrząc się na jezioro. Postanowiłam szybko wrócić do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do salonu, a tam co zastałam... Po prostu.... Nawet nie wiem, jak to opisać. Czułam, jak moje serce rozpadło się na miliard małych kawałków i nikt ani nic nie może ich pozbierać. Zastałam tam Harry'ego całującego się z TAYLOR, tą szmatą. Mówił, że to skończone, ale coś mi nie pasowało w tym pocałunku, tak jakby któreś z nich zostało do niego zmuszone. Gdy mnie zobaczyli Harry od razu odepchnął Taylor, a ona się złośliwie uśmiechnęła.
 
- Liv, daj mi to wytłumaczyć, błagam. To nie jest tal jak myślisz. - powiedział Hazz, a ja tylko pokręciłam przecząco głową i pobiegłam na górę.
 Słyszałam jeszcze jakieś krzyki na dole, ale miałam to gdzieś. Wbiegłam do sypialni i wyjęłam spod łóżka walizkę, zaczęłam pakować po kolei moje ubrania. Gdy już kończyłam do pokoju wbiegł Harry. Nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi. Teraz myślałam nad tym, gdzie ja pójdę. - Liv to nie tak. Daj mi to wytłumaczyć.
- Co chcesz tłumaczyć? To, że ja Ci już nie wystarczam?! Powiedziałeś, że między wami już skończone, a ja głupia Ci uwierzyłam. Przyjęłam Twoje jebane zaręczyny, bo myślałam, że mnie kochasz. Teraz przyznaję, że moja matka miała rację, że nikt mnie nie pokocha, że jestem nikim i to, że jestem w ogóle nie potrzebna na tym cholernym świecie. I... - nie skończyłam dokończyć, bo Harry złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował bardzo namiętnie. Na początku nie odwzajemniałam pocałunku tylko obkładałam pięściami jego klatkę piersiową, ale on złapał moje nadgarstki i przycisnął mnie do ściany nie przerywając pocałunku, a dłonie umieszczając nad moją głową. W końcu odwzajemniłam pocałunek, a on go przerwała i oparł swoje czoło o moje.
- Nigdy więcej tak nie mów, kocham Cię najbardziej na świecie. Będę Cię kochał na zawsze i jeden dzień dłużej. To ona tu przylazła i gdy się z nią kłóciłem pocałowała mnie i wtedy Ty weszłaś. Błagam, nie opuszczaj mnie. Jesteś moim powietrzem, bez Ciebie nie da się żyć. Jesteś moim słońcem i moją księżniczką. Oświadczyłem Ci się, bo naprawdę Cię kocham. Nie odchodź, błagam. - łza poleciała po jego policzku. Wytarłam ją swoim kciukiem.
- Nie odejdę, ale obiecaj, że nigdy więcej to się nie powtórzy. - powiedziałam uśmiechając się przez łzy.
- Obiecuję, nigdy więcej. - pocałował mnie a ja odwzajemniłam pieszczotę.
- Nie wiem, jak to robisz, że Ci ciągle wybaczam. - zaśmiałam się.
- To mój urok. Mówiłem Ci, że jestem oszałamiająco przystojny i seksowny. - zawtórował mi.
 
*miesiąc później*
 
Dzisiaj jest dzień ślubu. Jestem strasznie zdenerwowana, że zrobię coś nie tak albo się potknę. Kupiła przecudowną suknie ślubną, którą pomagała mi wybrać Gemma, 'mama' (nadal nie jest przyzwyczajona) oraz Ashley no i oczywiście reszta dziewczyn, czyli Dan, Monica i Perrie. Fryzurę robi mi Monica i Dan, makijaż Ashley, paznokcie Perrie, a wyborem biżuterii i butów Gemma. 'Mama' dała mi starą pamiątkę po jej babci, czyli srebrną przypinkę do welonu. Nie wiem, jak to nazwać. Bardzo jestem jej wdzięczna. Po wszystkich przygotowaniach przyszedł czas na ceremonię. Wszystko poszło dobrze. Nie mogę uwierzyć, że mam na nazwisko Styles, Liv Styles Miller.
 
 
Ciąg dalszy nastąpi...
 
_________________________________________________________
I jak wam się podoba, wiem, wiem, krótki. Ale postanowiłam, że zakończę na tym dzisiejszy rozdział. Mam nadzieję, że jest dobrze. Wesela już nie będę opisywać, bo wesele to wesele, zawsze takie samo hahahah :D
+ zapraszam na bloga, którego prowadzę z przyjaciółką :D


piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 20 "Jesteś zwykłą dziwką"

W poprzednim rozdziale:
"Położyłam się i od razu zasnęłam."

Zostałam obudzona przez piekielny budzik. Kuźwa, kto wymyśla takie dziadostwa... Ugh... Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeciągnęłam. Po chwili leniwie poszłam do łazienki po drodze zabierając ubrania. Grzywkę spięłam do góry, a resztę włosów wyprostowałam.


Zeszłam na dół i zobaczyłam śpiącego na kanapie Harry'ego. Pewnie zasnął. Poszłam zrobić dla siebie kanapki na śniadanie. Po zjedzeniu poszłam wyszczotkować zęby. Zachowywałam się cicho, aby nie obudzić Harry'ego. Dostałam sms'a od Ashley, że czeka już na mnie pod domem. Napisałam jeszcze na szybko informację dla mojego chłopaka, poprawka narzeczonego i położyłam ją na stoliku do kawy.


Wyszłam i zamknęłam drzwi na klucz. Po chwili zajęłam miejsce pasażera w samochodzie Ashley. Przywitałyśmy się i pojechałyśmy w wyznaczone miejsce. 

*2 godziny później*

Właśnie wracam do domu cała w skowronkach. Pewnie się domyślacie dlaczego. Naprawdę jestem w ciąży! Bardzo się cieszę. Ash podwiozła mnie pod samą furtkę. Podziękowałam jej za wszystko i pożegnałam. Otworzyłam drzwi i od razu poczułam piękny zapach kurczaka. Przywitałam się z moim przyszłym mężem i zasiedliśmy do stołu, aby zjeść obiad. Oczywiście już przekazałam mu wspaniałą wiadomość. Harry po tej wiadomości od razu włączył laptopa, żeby poszukać łóżeczek, wózka, zabawek i Bóg wie czego jeszcze. Mówiłam mu, że to za wcześnie, ale jak zwykle mnie nie słuchał... 

*4 miesiące później*

Już za 5 miesięcy przyjdzie na świat Darcy, tak to będzie dziewczynka. Bardzo się z tego cieszę, iż od zawsze marzyłam o córeczce. To imię wymyślił Hazz. Postanowiliśmy, że za miesiąc weźmiemy ślub. Wiemy, że to bardzo szybko, ale chcielibyśmy przed narodzinami dziecka. Właśnie przechadzamy się po parku z lodami w ręku. Nagle zobaczyłam dobrze znaną mi 'parę', czyli Josh'a i Taylor. Ścisnęłam bardziej rękę Hazzy, którą trzymałam. Chłopak to poczuł i spojrzał w kierunku, gdzie ja się patrzyłam. Harry wzruszył tylko ramionami. Nagle przed nami pojawili się ONI. Ugh... Serio? Josh zilustrował mnie wzrokiem od gór do dołu, a na mojej twarzy pojawił się grymas. Jego wzrok zatrzymał się na brzuchu, a później popatrzył na mnie zdziwiony. 

- Czego chcecie? - warknął Harry
- Przyszliśmy się przywitać, nie wolno? - zdziwiła się Taylor (czyt. szmata).
- Nie. - syknął.
- Jesteś w ciąży? - zapytał Josh, a wzrok Taylor od razu skierował się na mój brzuch.
- A to chyba nie twój zasrany interes. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Grzeczniej, szmato. - warknął i złapał mnie mocno za podbródek, ale po chwili jego ręka zniknęła.
- Chyba trochę przesadzasz. - syknął Harry. - Zostaw.Moją.Narzeczoną.W.Spokoju. - zaakcentował każdy wyraz.
-Oooo proszę bardzo. - zdziwił się.
- O co Ci znowu człowieku chodzi? Nie możecie zostawić nas w spokoju? - jęknęłam.
- O nic mi nie chodzi. Tylko jesteś zwykłą DZIWKĄ! - dał nacisk na ostatnie słowo, a ja miałam dosyć i walnęłam go z pięści w twarz.

Po chwili razem z Harry'm odeszliśmy od nich i poszliśmy do domu. W domu przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka, a Harry zaraz do mnie dołączył. Oboje przytuleni na łyżeczkę zasnęliśmy.
Ciąg dalszy nastąpi...

__________________________________________________
Wiem, zawaliłam ten rozdział. Jest do dupy. Postanowiłam, że niedługo naprawdę zakończę tego bloga. Kompletnie nie mam pomysłu na dalszy ciąg wydarzeń. Oczywiście opiszę ślub i narodziny Darcy :) 

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 19 "To nie może być prawda!"

W poprzednim rozdziale:
" Wsiedliśmy i ruszyliśmy do domu."
UWAGA! Ten rozdział zawiera sceny 18+, czytasz na własną odpowiedzialność!!!
Uff, nie ma to, jak w domu. Leżę właśnie na łóżku w sypialni i piszę wiadomości z Ashley i Monicą. U nich nic ciekawego się nie wydarzyło. Po staremu. Nie obyło się także bez tego, abym nie opowiedziała o sytuacji z Jeff'em i Niną dzisiaj. Dziewczyny musiały kończyć, więc leżałam i gapiłam się bezczynnie w sufit. Nagle do pokoju wszedł Harry ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Podszedł do mnie i włożył rękę pod mój krótki top ujmując dłonią moją pierś. Miły dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Oj, ja już wiem, co chodzi Harry'emu po tej jego głupiej główce, no ale właściwie mu to obiecałam.
- Chyba mi coś kochanie obiecałaś? Czyż nie? - zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Hmm... Nic sobie nie przypominam, abym Ci coś obiecywała. - przystawiłam palec pod brodę i uniosłam głowę do góry zastanawiając się.
- Livcia, nie pogrywaj ze mną, bo Cię tak zerżnę, że jutro nie wstaniesz. - pogroził mi palce, a ja się zarumieniłam na jego dobór słów.
- Ale co ja takiego robię? - uniosłam ręce w geście obronnym.
- Oj już dobrze wiesz. - zaśmiał się. - Obiecałaś, że poprawisz mi humor. - sunął ręką coraz wyżej i wyżej, aż w końcu doszedł do moich fig.
- Ale, jak widzę to masz świetny humor. - zaśmiałam się, a Hazz nagle zdjął ze mnie figi, a później spódnicę.
- Tylko dlatego, że wiem, co będziemy robić. - uśmiechnął się cwaniacko, po czym niespodziewanie wbił we mnie swój palec wskazujący.
Jęknęłam z podniecenia, a Harry mnie pocałował mocno i namiętnie. Chwilę później dołączył drugi palec. Poruszał nimi szybko i dokładnie. Wygięłam plecy w łuk, ponieważ Harry trafił w mój punkt G.
- Harry, ja.... do.... dochodzę! - krzyknęłam.
- Poczekaj. - Hazza wyjął swoje palce, a ja nie zrozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie zdjął swoich bokserek i mojej spódnicy. Pocałował mnie i wbił się we mnie niespodziewanie. Jęknęłam w jego usta, na co zamruczał.
- CHOLERA, HARRY!!! - krzyknęłam, kiedy zaczął poruszać się coraz szybciej, dzisiaj nie mamy 'waniliowego seksu'.  Już nie mogłam dłużej wytrzymać i wygięłam plecy w łuk i doszłam.

 Chwilę później poczułam ciepło roznoszące się we mnie. Hazz wyszedł ze mnie i poszedł pod prysznic. Ubrałam moje figi i z powrotem położyłam się na łóżku, jeśli mam być szczera ten seks podobał mi się bardziej od pierwszego. Harry, wyszedł z łazienki, z jego włosów skapywała jeszcze woda. Skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Ale poczułam uścisk na nadgarstku. Harry odwrócił mnie, że stałam z nim twarzą w twarz. Pocałował mnie delikatnie i czule, a ja oddałam pocałunek. 
- Podobało się? Nie przegiąłem? - spojrzał mi w oczy zmartwiony.
- Było nawet lepiej niż za pierwszym razem. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go przelotnie.
*Następny dzień*
Obudziłam się bez Harry'ego, ponieważ pojechał do swojej firmy, nawet nie wiedziałam, że jakąś ma. Będę musiała go o to spytać, ale wczoraj kiedy mi o tym mówił nie miałam siły, aby go wypytywać. Nie jestem typem zazdrosnej dziewczyny, chociaż czasem jestem, bo gdy idziemy przez miasto widzę, jak kobiety rozbierają lub pożerają go wzrokiem, a na mnie patrzą złowrogo. Zdarza się, że nawet kobiety, które już mają mężów czy chłopaków obok siebie zabijają mnie wzrokiem. A tak na marginesie to dzisiaj wypada mi, aby się zaczęło morze czerwone, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Przerwałam moje rozmyślenia, ponieważ usłyszałam dzwonek mojego telefonu, czyli "Austin Mahone - Secret". Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej przyjaciółki. Szybko przesunęłam palcem po zielonej słuchawce.
- No hejka, co tam? - zapytałam śmiejąc się.
- Mogę dzisiaj wpaść do Ciebie? - zapytała ucieszona.
- Jasne, a coś się stało? - zapytałam
- Czy musiało się coś stać, abym odwiedziła swoją przyjaciółkę? - niemal usłyszałam, jak się uśmiecha, nie wiem jak to możliwe, hah.
- Okej, za ile będziesz? - zapytałam śmiejąc się.
- Hmm, za pół godziny pasuje? - zapytała
- Jasne. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Poszłam się przyszykować, ubrałam się w biały sweterek z czerwonymi paskami na końcu rękawów, spódnicę w czarno-czerwoną kratę i moje papcie. Włosy związałam w wysokiego kucyka i nałożyłam czerwoną opaskę. Nałożyłam puder i czarny tusz do rzęs. Taki delikatny makijaż. Wyglądałam tak. Zeszłam na dół i przygotowałam herbaty, dla mnie zwykłą z cytryną, a dla mojej przyjaciółki malinową. Po zalaniu wrzątkiem herbat usłyszałam dzwonek do drzwi. W nich stała Ashley, miała na sobie zwykła, białą koszulkę z kieszonką na piersi, skórzane spodnie z klamerkami na końcu, czarne buty i tego samego koloru torebkę, włosy miała uplecione w warkocz ułożony na bok, a makijaż delikatny taki sam, jak mój. Wyglądała ślicznie. Przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
- Chodź na taras. - zaśmiałam się ze wcześniejszego wspomnienia na tarasie. Usiadłyśmy, oczywiście Pani Robinson wyszła w tym samym czasie, przywitałam się z nią, a Ash zaczęła się śmiać. - Zamknij się już idiotko, muszę Ci coś ważnego pokazać. - wyciągnęłam w jej stronę rękę zewnętrzną stroną. - Harry mi się oświadczył. - uśmiechnęłam się na to najmilsze wspomnienie.
- NAPRAWDĘ?! - krzyknęła podekscytowana. Zaczęła piszczeć i skakać z radości. Oczywiście nie obyło się bez dziwnego spojrzenia naszej sąsiadki i patrzyła na moją przyjaciółkę, jak na chorą psychicznie osobę.
- Tak i wczoraj znowu to zrobiliśmy... Tylko już nie krzycz! - zwróciłam jej uwagę, na co obie się zaśmiałyśmy.
- Woow, mała rozkręcasz się. - przegadałyśmy tak jeszcze z pół godziny i nagle poczułam, że muszę szybko do łazienki, pobiegłam zostawiając zdezorientowaną Ashley i zwymiotowałam do ubikacji. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo przecież nic nie jadłam. Po tej udręce, zdjęłam swoją bieliznę, żeby zobaczyć, czy teraz nie będę chodziłam wkurzona. Nic. Nagle do drzwi zapukała Ash, otworzyłam jej.
- Wszystko dobrze? - zapytała się ze współczuciem.
- Nie wiem, sama. Dzisiaj rano powinnam dostać okresu, ale do tej pory nie dostała, teraz te wymioty chociaż nic nie jadłam. - powiedziałam i poszłyśmy z powrotem na taras.
- A jak uprawialiście seks to używaliście prezerwatyw? - zapytała cicho, bo sąsiadka chyba podsłuchiwała.
- Chodź do kuchni. - wskazałam lekko głową w stronę pani Robinson.
- Okej. - poszłyśmy.
- Nie używaliśmy. - załamałam się i ukryłam twarz w dłoniach.
- Ehh... Mycha poczekaj na mnie pójdę do apteki po test ciążowy. - powiedziała cicho i wyszłam, a ja zaczęłam płakać jak małe dziecko.
*20 minut później*
Już się uspokoiłam, ale nadal byłam niespokojna, ponieważ właśnie czekałam na wynik testu. Okazał się pozytywny, to są chyba jakieś żarty?! Ja mam dopiero 19 lat! To nie może być prawda!
Ashley poszła do domu, ale powiedziała, że zapiszę mnie do zaufanego ginekologa, aby się upewnić. Zapewniła, że pójdzie ze mną, a ja dziękuję Bogu, że mam najlepszą przyjaciółkę pod słońcem.
*2 godziny później*
Siedziałam w salonie i płakałam z bezsilności. Usłyszałam otwieranie zamka. Pewnie Hazz. Powiedzieć mu czy nie? Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Dobra powiem, dam radę. Harry, gdy mnie zauważył podbiegł do mnie kucając obok.
- Co się stało?! - krzyknął przerażony. - Josh tu był lub ojciec, matka?! - zgadywał, a ja tylko pokręciłam głową. Boję się jak zareaguję, nawet już nie chodzi o to, że jestem za młoda, najbardziej się boję tego, że Harry mnie zostawi, gdy się dowie.
- Harry... Bo... Ja... - zaczęłam się jąkać, dobra Liv, dasz radę, prosto z mostu, co będzie to będzie. - Harry, prawdopodobnie jestem w ciąży. - powiedziała i patrzyłam na jego reakcję, a później wstał i zaczął dosłownie skakać z radości. Później wybiegł na taras, a ja za nim.
- BĘDĘ OJCEM!!!!!!!  - krzyknął na całą ulicę, a później przeskoczył przez płot na taras Pani Robinson i ucałował jej policzek. - ROZUMIE PANI? BĘDĘ OJCEM!
Jejuu, nie wiedziałam, że tak się ucieszy, teraz to mam w dupie czy jestem za młoda, ważne, że Hazz się cieszy, a widząc go nawet ja zaczęłam się cieszyć. Wróciliśmy do domu, pocałowaliśmy się namiętnie.
- Dlaczego płakałaś? To najwspanialsza wiadomość. - powiedział.
- Na początku, że jestem za młoda, ale później sobie uświadomiłam, że możesz mnie zostawić, gdy dowiesz się o dziecku. Ale teraz cieszę się razem z Tobą. - powiedziałam na jednym wdechu uśmiechając się.
- Jak mógłbym zostawić tak wspaniałą narzeczoną. - pocałował mnie w czubek głowy.
Poszłam do sypialni, bo usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a.
Od Ashley: Jutro na 10 rano idziemy do ginekologa. :* Powiedziałaś Harry'emu? Jak zareagował? Buźka ;**
Do Ashley: Okey, dziękuję Ci za wszystko <3 Powiedziałam, nawet sama w to nie uwierzyłam, ale cieszy się, jak małe dziecko, wyszedł na taras i krzyknął na całą ulicę, że będzie ojcem, a później ucałował Panią Robinson. Hahahha. XD xoxo
Od Ashley: Co za idiota, hahah XD Ciekawe co ona sobie pomyślała. A jak się trzymasz? xx
Do Ashley: Teraz to ja się cieszę, że będę miała dziecko ^.^ Cieszę się razem z Hazzą. Kończę, do jutra, kochanie <3 :** xx
Od Ashley: To zajebiście! Okey, do jutra, kocham Cię <3 xoxo
Już nic nie odpisałam. Położyłam się i od razu zasnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi...
___________________________________________________
I co? Jak wrażenia? Spodziewaliście się?
Rozdział świeżo co napisany, na ten rozdział miałam wielką wenę. Mam nadzieję, że się podoba :**
1. Postanowiłam, że będę rozdziałom nadawać tytuły. :D
2. Teraz się zastanawiam, na którym rozdziale zakończyć historię Harry'ego i Liv. Wiem, że nie będziecie zadowoleni, ale chyba zakończę na 25, coś koło tego.
3. Również zapraszam na bloga o Louis'ie, który prowadzę z moją przyjaciółką :D
The Pursuit Of Love  ZAPRASZAM!!!!