piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 21 "Nie odchodź, błagam"

W poprzednim rozdziale:
"Oboje przytuleni na łyżeczkę zasnęliśmy."
 
Obudziłam się o godzinie 10. Powlokłam się do łazienki, aby wziąć orzeźwiający i szybki prysznic. Po wybraniu wykonaniu porannych czynności zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie i herbatę. Postawiłam na omlet z dżemem truskawkowym.
 
 
Harry'ego nie było, więc pewnie jest z chłopakami. Postanowiłam wyjść do parku na spacer. Wyszłam zamykając na klucz za sobą drzwi i wkładając na uszy słuchawki. Włączyłam Madison Beer - Unbreakable i ruszyłam w stronę wyznaczonego celu. Usiadłam na trawie i myślałam o moim życiu, co do tej pory się zdarzyło. Przypadkowe spotkanie Harry'ego, ponowne spotkania z Josh'em, nowy związek, wyprowadzka, rodzice, oświadczyny, ciąża. Trochę tego dużo. Gdy zorientowałam się, która jest godzina przeraziłam się, siedziałam tutaj kilka godzin patrząc się na jezioro. Postanowiłam szybko wrócić do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do salonu, a tam co zastałam... Po prostu.... Nawet nie wiem, jak to opisać. Czułam, jak moje serce rozpadło się na miliard małych kawałków i nikt ani nic nie może ich pozbierać. Zastałam tam Harry'ego całującego się z TAYLOR, tą szmatą. Mówił, że to skończone, ale coś mi nie pasowało w tym pocałunku, tak jakby któreś z nich zostało do niego zmuszone. Gdy mnie zobaczyli Harry od razu odepchnął Taylor, a ona się złośliwie uśmiechnęła.
 
- Liv, daj mi to wytłumaczyć, błagam. To nie jest tal jak myślisz. - powiedział Hazz, a ja tylko pokręciłam przecząco głową i pobiegłam na górę.
 Słyszałam jeszcze jakieś krzyki na dole, ale miałam to gdzieś. Wbiegłam do sypialni i wyjęłam spod łóżka walizkę, zaczęłam pakować po kolei moje ubrania. Gdy już kończyłam do pokoju wbiegł Harry. Nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi. Teraz myślałam nad tym, gdzie ja pójdę. - Liv to nie tak. Daj mi to wytłumaczyć.
- Co chcesz tłumaczyć? To, że ja Ci już nie wystarczam?! Powiedziałeś, że między wami już skończone, a ja głupia Ci uwierzyłam. Przyjęłam Twoje jebane zaręczyny, bo myślałam, że mnie kochasz. Teraz przyznaję, że moja matka miała rację, że nikt mnie nie pokocha, że jestem nikim i to, że jestem w ogóle nie potrzebna na tym cholernym świecie. I... - nie skończyłam dokończyć, bo Harry złapał moją twarz w swoje dłonie i pocałował bardzo namiętnie. Na początku nie odwzajemniałam pocałunku tylko obkładałam pięściami jego klatkę piersiową, ale on złapał moje nadgarstki i przycisnął mnie do ściany nie przerywając pocałunku, a dłonie umieszczając nad moją głową. W końcu odwzajemniłam pocałunek, a on go przerwała i oparł swoje czoło o moje.
- Nigdy więcej tak nie mów, kocham Cię najbardziej na świecie. Będę Cię kochał na zawsze i jeden dzień dłużej. To ona tu przylazła i gdy się z nią kłóciłem pocałowała mnie i wtedy Ty weszłaś. Błagam, nie opuszczaj mnie. Jesteś moim powietrzem, bez Ciebie nie da się żyć. Jesteś moim słońcem i moją księżniczką. Oświadczyłem Ci się, bo naprawdę Cię kocham. Nie odchodź, błagam. - łza poleciała po jego policzku. Wytarłam ją swoim kciukiem.
- Nie odejdę, ale obiecaj, że nigdy więcej to się nie powtórzy. - powiedziałam uśmiechając się przez łzy.
- Obiecuję, nigdy więcej. - pocałował mnie a ja odwzajemniłam pieszczotę.
- Nie wiem, jak to robisz, że Ci ciągle wybaczam. - zaśmiałam się.
- To mój urok. Mówiłem Ci, że jestem oszałamiająco przystojny i seksowny. - zawtórował mi.
 
*miesiąc później*
 
Dzisiaj jest dzień ślubu. Jestem strasznie zdenerwowana, że zrobię coś nie tak albo się potknę. Kupiła przecudowną suknie ślubną, którą pomagała mi wybrać Gemma, 'mama' (nadal nie jest przyzwyczajona) oraz Ashley no i oczywiście reszta dziewczyn, czyli Dan, Monica i Perrie. Fryzurę robi mi Monica i Dan, makijaż Ashley, paznokcie Perrie, a wyborem biżuterii i butów Gemma. 'Mama' dała mi starą pamiątkę po jej babci, czyli srebrną przypinkę do welonu. Nie wiem, jak to nazwać. Bardzo jestem jej wdzięczna. Po wszystkich przygotowaniach przyszedł czas na ceremonię. Wszystko poszło dobrze. Nie mogę uwierzyć, że mam na nazwisko Styles, Liv Styles Miller.
 
 
Ciąg dalszy nastąpi...
 
_________________________________________________________
I jak wam się podoba, wiem, wiem, krótki. Ale postanowiłam, że zakończę na tym dzisiejszy rozdział. Mam nadzieję, że jest dobrze. Wesela już nie będę opisywać, bo wesele to wesele, zawsze takie samo hahahah :D
+ zapraszam na bloga, którego prowadzę z przyjaciółką :D


5 komentarzy: